W Gdyni nie było sensacji. UMMC odniósł bezproblemowe zwycięstwo, jednak koszykarki Lotosu nie muszą się wstydzić tego występu. Ekipa gości, w składzie której znajdują się dwie byłe zawodniczki gdyńskiej drużyny, Agnieszka Bibrzycka i Dean Nolan, zaliczana jest do głównych faworytów Euroligi. Początek spotkania był udany dla gospodyń, które w 4. minucie prowadziły 9:6, a w 7. remisowały 15:15. Bardzo dobrze spisywały się w tym okresie regularnie punktujące dwie podkoszowe zawodniczki, Milka Bjelica i Sandora Irvin. Ta pierwsza zdobyła 9, natomiast Amerykanka dołożyła 6 punktów. Jekaterynburg bardzo szybko pokazał jednak swoje prawdziwe oblicze. W ciągu niespełna 180 sekund przyjezdne, głównie za sprawą Ann Wauters i Cappie Pondexter, uzyskały 12 punktów z rzędu i tuż przed końcem pierwszej kwarty wyszły na prowadzenie 27:15. Najwyższą przewagę, wynoszącą 21 punktów, trzecia drużyna Euroligi osiągnęła w 22. minucie po trafieniu za trzy znakomicie dysponowanej Pondexter. UMMC wygrywał wtedy 51:30. Gospodynie nie załamały się tym wysokim prowadzeniem i dwie minuty później po akcji 2+1 Magdaleny Kaczmarskiej, którą sfaulowała przy rzucie Bibrzycka, przegrywały 36:51. Za chwilę wszystko wróciło jednak do normy. Pondexter ponownie umieściła piłkę w koszu zza linii 6,75 metra, dwa punkty dołożyła Sandrine Gruda i zespół gości prowadził 56:36. 37 sekund przed końcem trzeciej kwarty, kiedy gdynianki zdołały, po rzutach Marty Jujki, zniwelować straty tylko do 15 punktów (65:50 dla gości), w gdyńskiej hali doszło do awarii oświetlenia. Przerwa w grze trwała 10 minut i po powrocie na parkiet dzięki rzutom Pondexter i Bibrzyckiej przyjezdne ponownie odskoczyły na 21 punktów - w 33. minucie było 71:50.