Należy do tego doliczyć pensje strażników miejskich, czyli ok. 550 tys. zł. 400 tys. zł to koszty utrzymania kadry zajmującej się wyłącznie promocją miasta, która dwa lata temu została wyprowadzona z urzędu. To daje łącznie ponad 5,2 mln zł! Dla porównania, gdy Andrzej Rychłowski zasiadał w fotelu burmistrza, miał pod sobą niewiele ponad 100 urzędników. W 2006 r., czyli w ostatnim roku sprawowania władzy przez poprzednika, utrzymanie takiego sztabu ludzi kosztowało rocznie 3 mln 348 tys. zł. Na tę kwotę składają się wynagrodzenia i pochodne odprowadzane przez pracodawcę. Wówczas samorządowcy wytykali zatrudnienie każdej kolejnej osoby. Potem, przy milczącej aprobacie radnych, pracowników przybywało. Trzeba też było na nich wydawać coraz więcej pieniędzy. W 2007 r. ze 103 pracowników administracji w styczniu, zrobiło się 107 w grudniu. Ich praca, wraz z pochodnymi, wyceniona była na 3,4 mln zł. Warto wspomnieć, że przed dwoma laty znacznie wzrosły także wydatki na promocję miasta. W 2006 r. było to zaledwie 280 tys. zł, a zatrudniona przez 12 miesięcy osoba kosztowała zaledwie 14 tys. zł. Rok później pula na akcje promocyjne wzrosła do 326 tys. zł, z czego wynagrodzenia pracowników pochłonęły już ponad 118 tys. zł. Łączne wydatki na pensje przekroczyły więc 3,5 mln zł. W ubiegłym roku nie było taniej. W Urzędzie Miasta w styczniu zatrudnionych było 104 pracowników, w grudniu już 130. Magistrat tłumaczy, że ma to związek z wejściem w jego struktury Straży Miejskiej. Ale, zgodnie z obowiązującą strukturą zatrudnienia, liczy 16 osób... Koszty utrzymania samych pracowników administracji to ponad 3,7 mln zł, do których należy doliczyć 689 tys. zł, które wydane zostały zatrudnienie strażników. Nie mówiąc już o kosztach wynagrodzeń i pochodnych w jednostce zajmującej się promocją miasta, które w 2008 r. wyniosły ponad 267 tys. zł. To wszystko dało blisko 4,7 mln zł. Anna Szade