W pierwszej kwarcie przewagę mieli koszykarze z Sopotu (wygrali ją 27:23), ale w kolejnych częściach meczu gospodarze odrobili straty i uzyskali przewagę dzięki dobrej obronie. Drugą część gospodarze rozpoczęli bardzo agresywnie - na obwodzie nie do zatrzymania przez zawodników Asseco był doświadczony Andrzej Pluta, a pod koszem słoweński środkowy Milos Paravanija. W 14. minucie, po rzucie zza linii 6,25 m Tony'ego Adamsa, Anwil prowadził 36:29. Zespół mistrza Polski do przerwy odrobił starty i po 20. minutach było 44:43 dla zespołu trenera Igora Griszczuka. W trzeciej kwarcie gospodarze uzyskali najwyższe prowadzenie w meczu (71:61), bo grą Anwilu dobrze kierował Łukasz Koszarek, a Pluta, Marko Brkic i Miller nie mylili się zarówno z dystansu, jak i pod koszem. Zawodnicy Asseco w czwartej kwarcie rzucili się do odrabiania strat. W 34. minucie Anwil prowadził 78:75, a na 3 minuty przed końcem, po rzucie za trzy punkty Logana, 83:82. W decydującym momencie Koszarek przechwycił podanie rywali, a w kolejnej akcji zdobył dwa punkty będąc dodatkowo faulowany przez Pata Burke'a. Na 65 sekund włocławianie prowadzili 93:86 i tej przewagi nie oddali do końca. - Przed meczem była ogromna mobilizacja. Wszyscy od tygodnia mówili tylko o spotkaniu z Prokomem. Zagraliśmy na 120 procent. Nie czuję się bohaterem. Wszyscy w zespole zagrali dobrze, zasłużyli na słowa uznania, więc i mi było dużo łatwiej. Dla nas to wielkie zwycięstwo i wielka satyfakcja, ale to tylko jeden mecz. Walczymy o to, by przed play off być w pierwszej trójce i wierzę, że się nam to uda - powiedział Łukasz Koszarek.