Mężczyzna, który zakupił lek, był poszukiwany przez słupską policję. Na szczęście ojciec dziecka został już odnaleziony - sam zgłosił się na policję. Rodzice dziecka na szczęście nie podali niemowlęciu groźnego dla jego życia leku. Paracetamol, który wydał farmaceuta, przekraczał dziesięciokrotnie dopuszczalną dawkę. O tej bulwersującej sprawie donosił "Głos Pomorza". Medykament został wydany wczoraj po godz. 15.30 w aptece przy ul. Dąbrowskiego w Słupsku. Poszukiwanym przez funkcjonariuszy klientem jest 30-36-letni mężczyzna, który zakupił lek przeciwgorączkowy dla 7-8-tygodniowego dziecka . Mężczyzna zakupił lek bez recepty. Jednak swoją pomyłkę - wydanie 500-miligramowego paracetamolu zamiast leku dla niemowlęcia - farmaceutka odkryła dopiero po wyjściu klienta. Ponieważ zażycie leku mogło okazać się bardzo niebezpieczne dla dziecka, aptekarze zwrócili się do mężczyzny z prośbą o zwrot specyfiku i zamianą na adekwatny medykament - informuje w rozmowie z "Głosem Pomorza" Jacek Bujarski, rzecznik słupskiej policji. Niepokój farmaceutów podzielał słupski pediatra, Krzysztof Sirant,w opinii którego paracetamol 500- miligramowy jest bardzo groźny dla niemowlęcia, gdyż przekracza 10-krotnie dopuszczalne stężenie. W efekcie może to wywołać u dziecka toksyczny atak. Może ono nawet przestać oddychać - dodaje lekarz. Na szczęście - zwłaszcza dla dwumiesięcznego niemowlęcia - w tym wypadku wszystko skończyło się dobrze.