"Major Waldemar Kowalski jest osobą i osobowością niezwykłą, nie tylko jak na warunki pracy Służby Więziennej, ale w każdym wymiarze. Jego oddanie służbie nie było tylko emocjonalnym zaangażowaniem, ale poczuciem misji wobec drugiego człowieka. Czy łatwo dzisiaj znaleźć humanistę pośród służb mundurowych? Humanistę nie z zainteresowań, choć pasję historycznych dociekań majora Kowalskiego wszyscy doskonale znamy, ale humanistę według kryteriów znacznie szerszych, stawiających człowieka jako dobro najwyższe" - głosi przekazany mediom list do ministra. Pod apelem podpisali się m.in.: reżyser Iwona Bartólewska, historyk dr Grzegorz Berendt, Zofia Iwańska ze Związku Sybiraków w Gdańsku, znawca dziejów Gdańska Andrzej Januszajtis, wicedyrektor Muzeum II Wojny Światowej Janusz Marszalec, aktor Dariusz Siastacz, prof. Błażej Śliwiński z Uniwersytetu Gdańskiego oraz dyrektor Archiwum Państwowego w Gdańsku Piotr Wierzbicki. Sygnatariusze listu napisali m.in., że kierowany przez Kowalskiego areszt w Gdańsku stał się rzeczywistym miejscem resocjalizacji. "Ze swoimi akcjami wychodził poza mury więzienne, a osadzeni tam ludzie otrzymywali szansę na powrót do społeczeństwa. Do dziś pamiętamy udział osadzonych w przedsięwzięciach filmowych i teatralnych realizowanych przez mjra Kowalskiego na terenie aresztu, byli scenografami, montażystami, operatorami, dźwiękowcami. Areszt gdański otrzymał w ten sposób nowe oblicze, a słowo 'klawisz' było całkowicie nie na miejscu i stawało się reliktem dawnej epoki" - czytamy. "Nie jesteśmy powołani do tego, by rozstrzygać o jego winie w sprawie śmierci gangstera Zirajewskiego. Wiadomo jednak, że wyrok ogłoszono wobec mediów, nie informując wcześniej o podjętej decyzji. Zwalniając ze stanowiska przed zakończeniem postępowania wyjaśniającego, uczyniono go winnym śmierci gangstera. Jesteśmy przekonani, że dla niego odwołanie to jest przede wszystkim sprawą honoru. Jest to bowiem funkcjonariusz, dla którego służba była zawsze wielką odpowiedzialnością i zobowiązaniem wobec innych. Tym dotkliwsza jest kara, którą poniósł i tym bardziej niesprawiedliwa" - uważają autorzy listu. Dymisję Kowalskiego wiceszefa aresztu śledczego w Gdańsku minister Kwiatkowski ogłosił w ubiegły piątek. Według ministra, odwołany wiceszef aresztu śledczego w Gdańsku, odpowiedzialny w nim za ochronę, dopuścił do wysłania przez Zirajewskiego listu do żony z prośbą o znaczną ilość tabletek nasennych. Artur Zirajewski, świadek w sprawie zlecenia zabójstwa gen. Marka Papały, zmarł 3 stycznia na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu śledczego wskutek zatoru tętnicy płucnej. Wcześniej, przez trzy dni, przebywał w gdańskim szpitalu z objawami zatrucia lekami. Lekarze stwierdzili też u niego zapalenie płuc. Dzień przed Bożym Narodzeniem Zirajewski dostał gryps, po którym spalił notatki, napisał list do żony i 28 grudnia zatruł się lekami nasennymi. Odsiadywał on wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Śledztwo ws. śmierci Zirajewskiego prowadzi gdańska prokuratura.