Jak poinformował w środę szef Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa, Cezary Szostak, śledczy zarzucili Krzysztofowi K. "sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób". Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia. Akt oskarżenia trafi do gdańskiego Sądu Okręgowego. Do wybuchu butli, dostarczonej 3 grudnia 2009 roku doszło dzień później - 4 grudnia, w jednej z gdańskich firm zajmujących się wytwarzaniem biżuterii. W wybuchu rannych zostało sześć osób. Trzy z nich zmarły później na skutek doznanych poparzeń, trzy kolejne doznały obrażeń (dwie - ciężkich). Zdaniem śledczych Krzysztof K. dostarczył do firmy jubilerskiej butlę, która była przepełniona i pękła tuż przy zaworze: na skutek rozszczelnienia pojemnika i wycieku gazu, doszło do wybuchu. Śledczy ustalili, że butla nie miała aktualnego dopuszczenia do eksploatacji. Najprawdopodobniej została naładowana nielegalnie. Krzysztof K. nie przyznał się do winy, wskazał nawet śledczym miejsce, gdzie butla miała zostać naładowana zgodnie z prawem, jednak po sprawdzeniu przez prokuratorów wersja podana przez mężczyznę nie potwierdziła się.