Przedszkolaka w środę badała Danuta Stanek-Gutowska, lekarz pediatra z malborskiego szpitala. Nabrała podejrzeń, że chłopiec może być zakażony meningokokiem - bakterią, która w szczególnych przypadkach może wywołać sepsę. - Zobaczyłam na stopach chłopca pojedyncze zmiany, które mogły wskazywać na posocznicę meningokową. W tym wypadku godziny odgrywają decydująca rolę, bo jest to postać sepsy, która wywołuje zmiany w piorunującym tempie- mówi Danuta Stanek-Gutowska. - Natychmiast wezwałam karetkę, by przewieźć chłopca do szpitala zakaźnego w Gdańsku. Jak powiedziała lekarka, chłopca przewieziono do szpitala nieprzytomnego, a jego stan został określony przez lekarzy jako ciężki. Z najnowszych wiadomości jednak wynika, że stan dziecka jest poważny, ale stabilny. Najbliższa rodzina sześciolatka oraz dzieci, które były w jednej grupie przedszkolnej z zarażonym chłopcem, otrzymali leki. Jak zapewniają pediatra oraz dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Malborku - nie ma powodów do paniki. - Sepsa była zawsze. Z bakteriami, które ją wywołują stykamy się wszyscy i nasz organizm sobie z nimi radzi, a tylko w pojedynczych przypadkach dochodzi do zakażenia - mówi Andrzej Bielawski, szef malborskiego Sanepidu. - Dzieje się tak w przypadku, gdy drastycznie spada odporność organizmu, dlatego tak ważne jest zadbanie, by ta odporność była dobra. Obecnie to jedyny zgłoszony nam przypadek, innych nie ma. Pozostałe dzieci, według słów Danuty Stanek-Gutowskiej otrzymały konieczny antybiotyk i, jak twierdzi, nie spodziewa się, by były inne zachorowania. - Pamiętajmy, że gdy dziecko bierze antybiotyk, nie powinno być posyłane do przedszkola - sugeruje pediatra. - Rodzic może wziąć zwolnienie, zostać z dzieckiem w domu i powinien go obserwować. iko