Jak ustalili śledczy, po kilku latach 51-letnia dziś kobieta - z pomocą kolejnego partnera, miała wydobyć szczątki z betonu i spalić je. Sprawa jest poszlakowa: na miejscu spalenia zwłok śledczy nie znaleźli szczątków, które pozwoliłyby na ustalenie tożsamości ofiary. Sama 50-latka utrzymuje, że mężczyzna żyje. Według niej przebywa on za granicą, ukrywając się w obawie przed porachunkami z partnerami w interesach. Sprawa wyszła na jaw w 2006 roku, gdy na policję zgłosił się mężczyzna, który zeznał, że pomógł oskarżonej spalić szczątki ofiary.