Chłopak został uderzony rozbitą szklanką w szyję, 3 cm od aorty. Dwóch pozostałych kopano, kiedy leżeli na ziemi. W nocy z 19 na 20 czerwca trzech studentów PG spędzało wieczór w klubie studenckim Kwadratowa, w Gdańsku-Wrzeszczu przy ulicy Siedlickiej. Jak wynika z relacji świadków, zabawa toczyła się normalnie do momentu kiedy postanowili wyjść na zewnątrz, żeby nieco ochłonąć. Tam wygłupiali się, nie szkodząc nikomu. Nie robili bowiem niczego co wykracza poza przyzwoitość. Rozmawiali z przez otwarte okno ze swoim kolegą. Ciosy bez upomnienia... W pewnym momencie z klubu wybiegło dwóch ochroniarzy. Myśleli, że chcą przez okno wejść do środka. Nie mieli jednak zamiaru ich upomnieć, nawet się nie odezwali. Jeden z bramkarzy zaczął bić studenta - Kosmę B., który widząc co się dzieje położył się na ziemi przyjmując bezpieczną pozycję. Drugi student - Wojciech P. próbował dowiedzieć się co jest przyczyną ich reakcji, jednak w odpowiedzi został uderzony w rękę, w której trzymał drinka. Szklanka potłukła się i uderzyła Wojciecha P. w szyję w okolicy aorty, zadając głębokie rany. Widząc cała sytuację na ratunek wybiegł Łukasz W., by odciągnąć pracownika firmy ochroniarskiej SAKO od rannego kolegi. Za chęć pomocy również został kilkakrotnie uderzony i kopany na ziemi. Policja nie taxi... Po zajściu wezwano policję. Funkcjonariusze nie zareagowali na bestialstwo bramkarzy jak należy. Powiedzieli tylko, że w zastanej sytuacji nie mogą niczego zrobić, a ranny ma jechać do szpitala. Dopowiedzieli jeszcze, że nie są taksówką i nie odwiozą go. "Gwizdnięcie" za gwizdanie? - Ochroniarze wydawali się nadzwyczajnie agresywni - powiedział nam świadek zdarzenia. - Ich zachowanie wskazywało na stan jaki mają osoby po zażyciu środków pobudzających. Wyładowali swoją złość na bezbronnych żakach? Studenci twierdzą, że ta sytuacja nie była pierwszą tego typu jaką widzieli. Byli świadkami, jak kilkakrotnie bramkarze wyciągają kogoś na zewnątrz zadając ciosy już w drzwiach. Jednym z powodów było m.in. gwizdanie! Zastanawiającym wydaje się fakt, że wszyscy ochroniarze są nienaturalnych wymiarów. Ich sylwetki często przypominają postać mitologicznych Herkulesów. Masa ciała nie zwalnia jednak od myślenia. Sprawa dla prokuratora Wojciech P. został odwieziony samochodem kolegi do szpitala, gdzie założono mu 10 szwów. Chłopak zapowiada, że odwoła się do lekarza sądowego celem dokonania obdukcji. Następnym krokiem będzie wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania wobec winnych. Sprawa trafiła również do prorektora ds. studenckich Politechniki Gdańskiej, który zapowiedział zająć się sprawą. Autor: MN