Apelację wniesioną przez obronę uznano za "oczywiście bezzasadną" - poinformowano w sekretariacie gdańskiego SA. 39-letni obecnie Tomasz P. napadł na lekarza wieczorem 11 maja 2011 r., gdy ten wysiadał z samochodu i ciężko go pobił narzędziem przypominającym drewnianą pałkę. Skutkiem napaści był krwiak mózgu. Przez dwa tygodnie ginekolog był nieprzytomny. Przeszedł dwie operacje neurochirurgiczne. Stracił wzrok w prawym oku. Napastnik zniszczył mu również samochód. Z ustaleń prokuratury wynika, że Tomasz P. pobił lekarza, bo był niezadowolony ze sposobu badania jego żony. Uważał, że badania te uwłaczają godności kobiety. Tomasza P. zatrzymano dzień po napaści na lekarza. Początkowo prokuratura zarzucała mu spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 10 lat więzienia. W lipcu 2011 r., po tym, jak biegły patomorfolog ocenił w opinii, że obrażenia, których doznał I., mogły być śmiertelne, zarzut zmieniono na usiłowanie zabójstwa. W śledztwie P. nie przyznał się do zarzutów i zeznał, że w czasie napaści na lekarza oglądał w domu telewizję. Zrobił sobie tylko krótką przerwę na wyprowadzenie psa i bieg po mieście. Przed Sądem Okręgowym w Słupsku Tomasz P. stanął w maju ub.r. Jego proces toczył się z wyłączoną jawnością ze względu na ważny interes pokrzywdzonego, związany z wykonywaną przez niego praktyką lekarską. Oskarżony nie był wcześniej karany. Biegli psychiatrzy orzekli, że w chwili napaści był poczytalny. W październiku 2012 r. SO w Słupsku skazał go na 12 lat więzienia. Wyrok ten został utrzymany w mocy przez SA w Gdańsku. Wyrok jest prawomocny; przysługuje od niego kasacja.