"Uznałem, że warto przeprosić; wszyscy padliśmy ofiarą manipulacji" - powiedział Żalek. Żalek - polityk partii Porozumienie, w Sejmie wiceszef klubu PiS - mówił we wtorek w TOK FM, że nie można spełnić postulatu protestujących w Sejmie i dać im po 500 złotych miesięcznie w gotówce, bo traktują oni swoje dzieci jak "żywe tarcze" i "zakładników". "Po tym, jak oni się zachowują, ci opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki. Bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero..., a mogą zdarzyć się niestety zwyrodniali rodzice. Te dzieci, które czasami nie mają głosu, które są zamknięte, nie chodzą do szkoły - nie ma możliwości sprawdzenia czy te pieniądze zostały wydane na potrzeby tych dzieci, czy został w inny sposób wydatkowane na potrzeby opiekunów" - mówił Żalek. Matki apelują do Żalka Macie absolutną władzę, proszę zrobić wszystko, aby pomóc tej najbardziej potrzebującej grupie - zaapelowała w czwartek przedstawicielka protestujących w Sejmie Iwona Hartwich do posła Jacka Żalka. Protestujący poprosili, by skontaktował się w ich sprawie z Elżbietą Rafalską. "My tu się nie wzięliśmy znikąd, my protestujemy z tymi dziećmi od 2009 roku i prosimy dla nich o godne życie" - podkreśliła Hartwich w rozmowie z Żalkiem. "Macie absolutną władzę, proszę zrobić wszystko, aby pomóc tej grupie najbardziej potrzebującej, ona jest oszacowana dzisiaj na 272 tys. osób" zaapelowała. Protestujący zaznaczyli, że nie można mówić, że rząd spełnił ich postulaty, bo - jak ocenili - tak nie jest. Zwrócili się też do Żalka z prośbą, by przekazał minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiecie Rafalskiej, że protestujący czekają na nią w Sejmie. "Cały rząd wokół państwa krąży, zastanawia się, szuka" - odpowiedział poseł Żalek. Jak mówił, nie chodzi o to, by był "show", tylko o to, by znaleźć rozwiązanie. Na zakończenie spotkania przedstawicielki protestujących przyjęły kwiaty od posła. "Jako katolicy wybaczamy (...) bardzo pana prosimy, by zadzwonić do pani minister, powiedzieć, jaka jest sytuacja" - powiedziała Hartwich.