- Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym został wrzucony do Sejmu w trybie niedopuszczalnym, bez żadnych konsultacji - mówił rozpoczynając spotkanie z ekspertami <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-borys-budka,gsbi,1510" title="Borys Budka" target="_blank">Borys Budka</a> (PO). Dodał, że wtorkowa debata ma charakter ekspercki, a jej celem jest wyjaśnienie wszystkich wątpliwości związanych z projektem. - Sejm jest tym miejscem, w którym powinna toczyć się tego typu debata, niestety ustawa o SN została wrzucona bez konsultacji, w trybie niedopuszczalnym - powiedział. Rzepliński: Bardzo się martwimy o Polskę - Czuję się w tej sytuacji jak w swoistym matriksie. W ostatnich miesiącach każdy dzień przynosi istotne z punktu widzenia informacje w kwestii pytania, które w 1992 roku zadał Jan Olszewski: "czyja jest Polska?" - mówił profesor Andrzej Rzepliński we wprowadzeniu do wysłuchania. - Reprezentuję zawód sędziowski. Sędzią jest się do samej śmierci, tak jak lekarzem. Zawód sędziego jest jednym z podstawowych w życiu każdego społeczeństwa i narodu. Jest kilka zawodów, bez których nie możemy się obyć - kontynuował. Rzepliński zaznaczał, że w konstytucji zawartych jest szereg norm regulujących odpowiedzialność sędziego. - Dziennie w Polsce zapada około 17 tysięcy orzeczeń - mówił były prezes TK. - Bardzo się martwimy o Polskę. Wczorajsze wieczorne spotkanie pokazało, jak bardzo dla Polaków jest istotne to miejsce, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sad-najwyzszy,gsbi,28" title="Sąd Najwyższy" target="_blank">Sąd Najwyższy</a>. Najważniejszy pałac sprawiedliwości. Zgromadziliśmy się tam, aby pokazać, jak bardzo nam zależy na jego randze. Ustawa o Sądzie Najwyższym domyka system sądowniczy, nikt tego nie zapowiadał w kampanii wyborczej. To kłamstwo. Nikt nie mówił "zniszczymy sądownictwo, nie będzie trójpodziału władzy" - podkreślał Rzepliński. - Apeluję z tego miejsca do prezydenta RP: niech pan nie robi tego Polsce! Bardzo pana proszę o aktywny udział, poprzez swoich prawników, w pracach - dodał. Rzepliński przypominał, że z punktu widzenia konstytucji nie można skrócić kadencji I prezesa Sądu Najwyższego. - Mam prośbę o ustalenie, kto jest autorem tego projektu. Procedura tworzenia prawa musi być w stu procentach transparentna w państwie prawa - mówił były prezes TK. Gersdorf: Naród musi mieć zaufanie do swoich sędziów - 49 posłów wzięło na siebie ciężar wielokrotnego złamania konstytucji - mówiła profesor Małgorzata Gersdorf, I prezes SN o posłach, którzy podpisali się pod projektem w sprawie SN. - Nikt nie zarzucał Sądowi Najwyższemu opieszałości, wręcz przeciwnie. Naród musi mieć zaufanie do swoich sędziów. To zaufanie jest łamane przez cały rok. Inwektywy, z którymi spotykają się sędziowie i I prezes SN, są nie do przyjęcia. W normalnym kraju byłyby traktowane jako atak - mówiła Gersdorf. - Mówi się, że naród nie ufa sędziom. A ile osób ufa parlamentarzystom? - pytała I prezes SN. Gerdorf zastrzegała, że zmiana ustawy doprowadzi do zmiany ustroju państwa. - Takiego Sądu Najwyższego jak w projektowanej ustawie, nie ma w konstytucji - zaznaczała. - Brak możliwości rozstrzygania skarg kasacyjnych przez SN pomniejsza prawa obywateli. Powracamy do rewizji nadzwyczajnej z lat realnego socjalizmu - powiedziała I prezes SN. - Czy to jest niezawisłość, jak ja się mam bać ministra? - pytała Gersdorf. Według niej, projektowana izba dyscyplinarna SN będzie "państwem w państwie". - Ma własną kancelarię, składa sprawozdania nie wiadomo komu - 'właściwemu organowi' i zajmuje się dyscyplinowaniem sędziów Sądu Najwyższego i innych zawodów prawniczych, a wynagrodzenie tych sędziów, zasiadających w tej Izbie jest podwyższone o 40 proc. To jest symptomatyczne, że podwyższa się wynagrodzenia dla osób, które mają być spolegliwe - ironizowała I prezes SN. Prof. Gersdorf odniosła się ponadto do, często podnoszonych przez polityków PiS, argumentów o potrzebie "oczyszczenia" Sądu Najwyższego. - Po pierwsze biologia oczyściła wszystkich nas, trzeba spojrzeć na PESEL-e, po drugie to jest pokrętne twierdzenie, że naszymi nauczycielami były osoby urodzone i funkcjonujące w PRL, wobec tego my jesteśmy nosicielami tych idei. Gdyby tak było, całe moje pokolenie nie byłoby w Solidarności - mówiła szefowa SN. - I bardzo dobrze pan Kaczyński o tym wie, że miał różnych nauczycieli, a jego główny promotor pracy doktorskiej był bardzo powiązany z komunistyczną władzą - dodała. Strzembosz: Grozi nam powrót tego, co było - Te zmiany, które nastąpiły po 1989 roku w Polsce w zakresie sądownictwa, zostały opracowane przez "Solidarność" w sądach - przypominał profesor Adam Strzembosz. - W ustawie z 20 grudnia 1989 roku, którą miałem zaszczyt przeprowadzić przez Sejm i Senat był przepis, który mówił, że wszystkim sędziom skraca się kadencję. Do sądu nie trafił wówczas w sposób niedemokratyczny żaden sędzia. Wszyscy przechodzili przez weryfikację Krajowej Rady Sądownictwa - mówił. Były I prezes SN przestrzegał przed tym, że grozi nam powrót do "tego, co było". - Będziemy mieli partyjny Sąd Najwyższy, tak jak przed 1989 rokiem - mówił. Zawistowski: To ewidentne naruszenie zasad konstytucji - Zmiana w ustawie oznacza poddanie SN ministrowi sprawiedliwości - mówił przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski. - Zwróćmy uwagę na to, że wśród tych przepisów na okres przejściowy przyjęto założenie, że to minister przedstawi KRS po jednym kandydacie na jedno miejsce. To naruszenie procedury - dodał. - O wszystkim ma decydować minister sprawiedliwości i nikt nie będzie miał szansy zakwestionowania tej oceny. Nikt nie będzie mógł zaskarżyć tej decyzji - przestrzegał Zawistowski. - To ewidentne naruszenie zasad konstytucji - mówił. Zawistowski mówił, że obywatelom odbiera się prawo dostępu do Sądu Najwyższego. Markiewicz: Nie walczymy o sądy, walczymy o wolność Szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz mówił: "Mam 41 lat i jestem sędzią powołanym przez Lecha Kaczyńskiego i nie mam poczucia potrzeby dekomunizacji mojej osoby".- Tylko w jednym państwie europejskim zreformowano SN i wyrzucono niewygodnych sędziów. W Rosji, w 2013 roku - mówił szef Iustitii.- Miejmy świadomość, że stawka jest bardzo wysoka. Ale tą stawką nie są tak naprawdę sądy, tylko wolność, bo sądy mają obowiązek stać na straży wolności. Wolności wyborów, wolności korzystania z mediów. Jestem gotów uwierzyć w to, że będą wolne wybory, ale co wtedy, kiedy ktoś zmieni zdanie, do kogo będziemy się odwoływać? Tak powinien wyglądać trójpodział władzy - kontynuował Markiewicz. Zaproszenie na wysłuchanie przyjęli: obecna I prezes SN Małgorzata Gersdorf, przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski, szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz, przedstawiciele dwóch samorządów zawodowych: szef Naczelnej Rady Adwokackiej mec. <a class="db-object" title="Jacek Trela" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-trela,gsbi,3480" data-id="3480" data-type="theme">Jacek Trela</a> i szef Krajowej Rady Radców Prawnych Maciej Bobrowicz. W środę wieczorem na stronach Sejmu został opublikowany projekt PiS dotyczący Sądu Najwyższego, który przewiduje m. in. trzy nowe izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Projekt przewiduje, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości". Mazurek o debacie: To nie wysłuchanie publiczne, to samowolka opozycji - To nie wysłuchanie publiczne, to jest samowolka i demolka opozycji, wysłuchanie jest wtedy, kiedy wyrazi na nie zgodę Sejm albo komisja - tak rzecznik PiS Beata Mazurek skomentowała w rozmowie z dziennikarzami poniedziałkowe spotkanie ekspertów na temat projektu PiS o Sądzie Najwyższym. - Operowanie takim pojęciem służy tylko i wyłącznie temu, żeby zrobić znów zamęt i niepokój wśród opinii publicznej, wśród Polaków - dodała.