Tuż po ogłoszeniu decyzji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-protasiewicz,gsbi,1610" title="Jacek Protasiewicz" target="_blank">Jacek Protasiewicz</a> oświadczył, że będzie chciał "przed sądem koleżeńskim, a może i powszechnym" poznać przykłady i dowody na to, co jest mu zarzucane. Decyzja o wykluczeniu z PO Protasiewicza oraz dwóch innych posłów: Mariusza Kamińskiego i Stanisława Huskowskiego, a także radnego sejmiku lubuskiego Tomasza Możejki, zapadła na środowym posiedzeniu zarządu PO. Powodem wykluczenia tych czterech polityków - jak powiedział dziennikarzom rzecznik PO Jan Grabiec - było szkodzenie wizerunkowi Platformy. Protasiewicz uważa zarzut za niesłuszny. - Uważam, że jest on wydumany, sztuczny, został wymyślony na użytek tej nerwowej dzisiejszej decyzji i będę chciał w trybie odwoławczym przed sądem koleżeńskim, a może i powszechnym, usłyszeć jakie są argumenty, dowody, jakie są przykłady tego, co jest mi zarzucane - powiedział Protasiewicz w środę dziennikarzom. Pytany, czy rozważa przejście do Nowoczesnej, odpowiedział, że "na dzisiaj nie ma takich planów". Zgodnie ze statutem PO, "w szczególnie uzasadnionych przypadkach, na wniosek Przewodniczącego Platformy, decyzję o wykluczeniu może podjąć Zarząd Krajowy bezwzględną większością głosów". Od decyzji można się odwołać do Krajowego Sądu Koleżeńskiego Platformy w terminie 14 dni od doręczenia decyzji o wykluczeniu.