Gdzie dzwonią i o czym tak długo rozmawiają polscy posłowie? Najczęściej wskazywanymi winowajcami gigantycznych rachunków telefonicznych są dziennikarze. - Ja jestem w stanie kilka stówek dziennie na rozmowy z samymi dziennikarzami wydać - mówi poseł Wojciech Wierzejski z LPR. Trochę to dziwne, bo to przecież dziennikarze zazwyczaj dzwonią do polityków. - Oni dzwonią, ale często ja oddzwaniam. Często jest tak, że rozmawiam z kimś jednym, a w tym czasie cztery telefony już są oczekujące. Muszę na to wszystko oddzwonić - skarży się polityk Ligi. Telefoniczny rekordzista Bronisław Komorowski krótko ucina wszelkie dyskusje na temat miejsc, w które dzwoni. - Dzwonię wszędzie - mówi. Dodaje jednak od razu, że kłopoty komunikacyjne niedoszłej koalicji nie mają nic wspólnego z wysokością rachunków i zajętymi dzień i noc liniami. Warto dodać, że za 170 tys. zł, które wydaliśmy na rozmowy posła Komorowskiego, przeciętny Polak mógłby rozmawiać z osobą przebywającą w Stanach Zjednoczonych długie tygodnie bez przerwy.