Wniosek KO, pod którym podpisali się także posłowie Lewicy, to pokłosie wydarzeń podczas protestu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ogolnopolski-strajk-kobiet-osk,gsbi,47" title="Strajku Kobiet" target="_blank">Strajku Kobiet</a> 18 listopada. Policja użyła wówczas gazu pieprzowego wobec demonstrantów, m.in. wobec posłanki Lewicy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-magdalena-biejat,gsbi,2615" title="Magdaleny Biejat" target="_blank">Magdaleny Biejat</a>. Kontrowersje wzbudziła też interwencja nieumundurowanych funkcjonariuszy biura antyterrorystycznego, uzbrojonych w pałki teleskopowe. Kto nie głosował? Opozycja zgodnie poparła w środę wieczorem wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Przeciw byli posłowie PiS. W głosowaniu nie wzięło 10 posłów, m.in. Lech Kołakowski oraz politycy związani z Kukiz'15. Od głosu wstrzymał się tylko Kaczyński. Wniosek poparło łącznie 216 posłów - 133 z Koalicji Obywatelskiej, 48 z Lewicy, 23 z Koalicji Polskiej, 10 z Konfederacji oraz dwóch posłów niezrzeszonych: Hanna Gill-Piątek i Ryszard Galla. Przeciwko wnioskowi zagłosowało 233 posłów - 232 z PiS oraz jeden z Koalicji Obywatelskiej - Tadeusz Aziewicz. Od głosu wstrzymał się tylko <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a>. W głosowaniu nie wzięło udziału 10 posłów: z klubu PiS - Andrzej Sośnierz, z Koalicji Polskiej - Zbigniew Ziejewski, z Konfederacji - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-grzegorz-braun,gsbi,1076" title="Grzegorz Braun" target="_blank">Grzegorz Braun</a> oraz 7 posłów niezrzeszonych: Lech Kołakowski (w listopadzie odszedł z PiS), Agnieszka Ścigaj, Paweł Kukiz, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-sachajko,gsbi,1615" title="Jarosław Sachajko" target="_blank">Jarosław Sachajko</a>, Paweł Szramka, Stanisław Tyszka oraz Stanisław Żuk (pod koniec listopada PSL zakończył współpracę z nimi w ramach Koalicji Polskiej). Czytaj również: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/na-zywo-glosowanie-w-sprawie-wotum-nieufnosci-wobec-wicepremiera-jar,nzId,415,akt,092301" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Wniosek o odwołanie Kaczyńskiego. Padły mocne słowa</a> Budka: Kaczyński symbolem elit oderwanych od rzeczywistości - Jarosław Kaczyński okazał się tym wszystkim, z czym obiecał walczyć, stworzył prawdziwy układ, stał się symbolem elit oderwanych od rzeczywistości, uczynił Polskę słabą i odizolowaną - powiedział w Sejmie lider PO Borys Budka, uzasadniając wniosek KO o odwołanie wicepremiera. - Do końca listopada w Polsce zmarło 47 tys. więcej osób niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, do końca tego roku będzie to ponad 60 tys. zgonów więcej. To tak, jakby nagle z mapy Polski zniknął Ełk, Bełchatów albo Pruszków. I to osobiście obciąża pana, panie premierze Kaczyński, bo to pan jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Polaków. Chciałbym, aby te liczby śniły się panu po nocach, by wreszcie zrozumiał pan, że igranie bezpieczeństwem Polaków to zdrada stanu - powiedział Budka, zwracając się do szefa PiS. Lider PO mówił, że Kaczyński, zamiast przygotować kraj do pandemii, "wybrał partyjne gierki, przepychanki, walkę o stołki, zamiast doposażyć szpitale, zamiast wynagradzać medyków, zamiast zająć się tym, do czego powołani są odpowiedzialni politycy". Przekonywał, że na sumieniu Kaczyńskiego są też pracownicy tysięcy zamykanych w pandemii firm, bo zamiast im pomagać, rząd PiS zajmował się sam sobą. - I wreszcie, panie wicepremierze odpowiedzialny za bezpieczeństwo, od 6 października tego roku jedyną osobą, której poprawiło się bezpieczeństwo, jest pan sam - mówił Budka do Kaczyńskiego, wymieniając, że dziesiątki radiowozów strzegły jego miejsca zamieszkania, a tysiące policjantów ściągano z całej Polski, by "zapewnić mu psychiczny komfort". - Wstyd, to jest pana osobisty wstyd - powiedział Budka. Lider PO mówił także, że Kaczyński "rozpętał w Polsce piekło kobiet", gdy "uzależniony od niego pseudo <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a> wydał nieludzkie orzeczenie, które godzi w godność i elementarne prawa kobiet, które nakazuje heroizm ponad ludzką miarę". - Zrobił pan to tylko dlatego, że nie potrafiliście poradzić sobie z pandemią i kryzysem, chciał pan przykryć własną niekompetencję i własnego rządu. A potem co? Groteskowe przemówienie, w którym nawoływał pan do nienawiści, pałowanie kobiet, używanie gazu wobec posłanek. Urządził pan sobie na ulicach Polski rekonstrukcję stanu wojennego. Nie chcę przypominać, kto 39 lat temu spał do południa - mówił. Budka dodał, że Kaczyński "wywołał także wojnę z UE, postanowił skłócić Polaków jeszcze bardziej z partnerami w europejskiej wspólnocie". Wyraził nadzieję, że mimo to w czwartek premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-mateusz-morawiecki,gsbi,1" title="Mateusz Morawiecki" target="_blank">Mateusz Morawiecki</a> podpisze się pod "dobrym, europejskim budżetem". Ale - jak zaznaczył - Polska będzie długo jeszcze miała zszargany wizerunek. Budka przekonywał, że opinia publiczna uważa rząd polski "za awanturnika, a wręcz rosyjskiego agenta w UE". Dodał, że ta opinia niewiele obiega od tego, co miliony Polaków myślą o Kaczyńskim. Podkreślał, że za to wszystko wicepremier zostanie rozliczony. - To jest już koniec. Pan o tym doskonale wie i wiedzą to doskonale politycy Zjednoczonej Prawicy, którzy siedzą obok pana w ławach, ale często buntują się przeciw panu. A dlaczego? Bo pana czas się skończył. Wie o tym pan premier Morawiecki, wie o tym pan Ziobro i dlatego toczą tak zażarcie walkę o schedę po panu" - powiedział Budka do Kaczyńskiego. - 70 proc. Polek i Polaków chce pana dymisji, to jest liczba, która dla pana powinna być wstydem - dodał. - Daliśmy sobie przyprawić gębę totalnej opozycji i antypisu, pora z tym skończyć, nadszedł czas, by zgromadzić Polaków wokół pozytywnych idei - mówił szef PO. Apelował też do opozycji o wspólne działanie. Zapewniał, że nawet jeśli PiS ma większość w Sejmie, to nie ma jej na ulicach Polski ani w sercach Polaków. Szef PO oświadczył, że Polsce potrzebne są nowe <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wybory,tId,92551" title="wybory" target="_blank">wybory</a>. Morawiecki do opozycji: Polskość dla was to nienormalność W Sejmie w debacie nad wnioskiem KO o odwołanie Kaczyńskiego, wystąpił również premier Mateusz Morawiecki. - Zacząć warto od tego, co było w ostatnim czasie tak bardzo widoczne. Tyle państwa ataków na nas, tyle pytań, tyle frustracji, tyle oszczerstw, tyle kłamstw w kontekście COVID-19, ale ani razu nie padło jedno podstawowe pytanie z waszej strony: jak możemy pomóc? Czy możemy jakoś pomóc? - mówił Morawiecki. Premier wskazywał, że Polacy czekali na to, by opozycja w jednym z największych kryzysów ostatnich dziesięcioleci "nie sypała piachu w tryby i zachowywała się obywatelsko". - Niestety, nie doczekali się. Niestety, wasza postawa świadczy o tym, że nie tylko jesteście - zwłaszcza <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a> - opozycją totalną, ale jesteście też opozycją zewnętrzną, partią zewnętrzną wobec polskich interesów, wobec polskiej racji stanu - ocenił Morawiecki. - Wizja Polski premiera Jarosława Kaczyńskiego to wizja, która stawia polską rację stanu na pierwszym miejscu, a wasza wizja jest wizją bardzo wielu błędów, przeinaczeń, patologii i niedoskonałości w czasach III Rzeczpospolitej - oświadczył premier. Szef rządu ocenił, że dzięki Kaczyńskiemu Polska ma dzisiaj <a class="textLink" href="https://top.pl/finanse" title="finanse" target="_blank">finanse</a> publiczne w stanie tak dobrym, jak nigdy w historii. - Jest w tak dobrym stanie, że w czasie COVID-19 możemy realizować programy inwestycyjne, ochrony miejsc pracy i mieć jeden z niższych deficytów. To jest determinacja i długotrwały efekt realizacji planów strategicznych pana premiera Jarosława Kaczyńskiego - oświadczył Morawiecki. Premier dodał, że opozycja chce rozliczenia wicepremiera za ostatnie pięć lat. W tym kontekście mówił o spadku bezrobocia o 33 proc. w ciągu pięciu lat, wzroście wynagrodzeń w tym czasie, spadku zadłużenia zagranicznego i wzroście wydatków na osoby niepełnosprawne. - To wszystko jest realizacją wizji Jarosława Kaczyńskiego w praktyce, w twardych realiach społecznych, gospodarczych, finansowych i budżetowych - stwierdził premier. Mówił, że wizja i strategia dla Polski Kaczyńskiego opierała się zawsze o "sprawiedliwość, prawo i godność". Ocenił, że wizja opozycji opierała się na "ciepłej wodzie w kranie" i braku realnych korzyści dla szerokich rzesz społecznych. Według Morawieckiego dzięki Kaczyńskiemu "polityka społeczna została zmieniona w sposób fundamentalny", bo dzięki dodatkowym wydatkom społecznym zmienił się los milionów polskich rodzin. Zwracając się do polityków opozycji, premier powiedział, że podczas pandemii wspierali oni demonstracje, "podczas których dochodziło do zakażeń". Nawoływał opozycję, by przyjęła za to odpowiedzialność. - Posługiwaliście się bardzo często taką pałką propagandową, że prawica to jest faszyzm. Tymczasem zobaczcie, co teraz działo się w waszych szeregach. Co niejako z waszych szeregów wychodziło: wandalizm, agresja, obrażanie ludzi, skrajna wulgarność i jeszcze raz ataki na Kościół. Trzeba powiedzieć, że właśnie takie zachowania, które w skrajny sposób są zachowaniami antyspołecznymi, antypolskimi, były przez was żyrowane. To jest coś zupełnie odwrotnego od tego, jaką wizję, propozycję dla Polski ma prezes Jarosław Kaczyński - powiedział premier. Morawiecki dodał, że słyszał, iż "opozycja ma pewien plan opracowania swoich idei", które ma zaprezentować w najbliższym czasie "w formie jakiegoś programu". - Serio? To ciekawe, że teraz wpadli na coś takiego. Bardzo się cieszę z tego. Ale ja wam powiem, dlaczego wychodzi z was taki kompleks, dlaczego próbujecie wszystko przykryć krzykiem, kłamstwem, kpiną i drwiną. Otóż dlatego, że wy musicie i chcecie za Polskę i za polskość przepraszać. Polskość dla was to nienormalność. A dla Jarosława Kaczyńskiego za Polskę trzeba dziękować. Dziękować Bogu, przyszłym pokoleniom, każdej matce i każdemu ojcu, którzy starają się dobrze wychowywać swoje dzieci - powiedział. - Panie prezesie, dziękuję za tę pana drogę, która doprowadziła do tak fundamentalnej zmiany w naszej ojczyźnie, która jednocześnie stała się wewnątrzsterowna - powiedział. Kaczyński: To pomieszanie absurdu i kłamstw Sam Jarosław Kaczyński, przemawiając w środę w Sejmie, ocenił, że "ogromna większość" tego, co zostało powiedziane podczas debaty nad wnioskiem o wotum nieufności dla niego, "to jest pomieszanie absurdu, kłamstw". - Ale bardzo często także czegoś, co by można było określić jako projekcję własnych osobowości, własnej mentalności na kogoś innego. Tak to się zdarzyło, że to ja się tym człowiekiem stałem - dodał. - Ale proszę państwa my jesteśmy z zupełnie innego świata, z zupełnie innego. Wy najwyraźniej nie jesteście w stanie zrozumieć tego, że ktoś naprawdę potrafi się kierować interesami Polski, a nie interesami swoich grupek - powiedział wicepremier, zwracając się do opozycji. Dodał, że z polskich sądów "uciekła" sprawiedliwość, ale - jak dodał, mówiąc do opozycji - "to są wasze sądy". - To pan poseł <a class="db-object" title="Sławomir Neumann" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-slawomir-neumann,gsbi,1586" data-id="1586" data-type="theme">Sławomir Neumann</a> mówił, co to za sądy - powiedział Kaczyński, nawiązując do dawnej nagranej rozmowy polityka PO. Przekonywał też, że politycy opozycji "zastosowali taką socjotechnikę, która jest znana od wieków - czyli zmianę znaczenia słów i zmianę znaków wartości". Mówił, że w historii istniało pojęcie tzw. przyjaźni polsko-radzieckiej, co de facto oznaczało podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu. - I tego rodzaju zmian nazw było bardzo dużo, ale zostały zastosowane także tutaj, także przez was - mówił wicepremier, zwracając się do posłów opozycji. - Otóż okazuję się, że obrona konstytucji, która została przez was w VII kadencji brutalnie złamana, to jest demontaż państwa. Otóż okazało się, że demonstracje całkowicie nielegalne, skrajnie szkodliwe dla ludzi, podlegające art. 165 par. 3, którego tak się boicie. (...) Wzywanie do zabójstwa, z wymienieniem nazwiska i odwoływaniem się do tego, że ci, którzy są wzywani, mają broń - to wszystko jest w porządku, natomiast przeciwstawianie się temu jest złe - mówił Kaczyński. Wicepremier dodał, że według tej logiki "atakowanie kościołów to jest element pokojowych demonstracji, a wzywanie do ich obrony to jest w gruncie rzeczy dzielenie narodu i wręcz przestępstwo". Kaczyński powiedział, że komitet ds. bezpieczeństwa, którym kieruje, jest instytucją koordynacyjną i zajmuje się problemami związanymi przede wszystkim z obroną narodową, zarówno w jej wymiarze zewnętrznym, jak i wewnętrznym. Stwierdził, że jest tu dużo do zrobienia, po wielu latach zaniedbań. - I ta praca zostanie wykonana. Ja wiem, wy będziecie się tym bardzo martwić, bo państwo będzie silniejsze, bo nie będzie już z tektury, już całkowicie nie będzie z tektury - powiedział Kaczyński.