Wyraził przekonanie, że atak ma związek z działalnością na rzecz białoruskiej opozycji, podkreślił, że włamanie nie wpływa na prace samej fundacji, która pozostała poza zasięgiem włamywaczy. Zapowiedział zawiadomienie odpowiednich organów państwa. - Włamanie nastąpiło na moją prywatną skrzynkę mailową i najprawdopodobniej przez nią zhackowano moje konto na Facebooku - powiedział w czwartek Dzięciołowski. - Na szczęście włamanie nie wiąże się bezpośrednio z działalnością fundacji, staramy się bardzo precyzyjnie oddzielić przestrzeń zawodową od prywatnej - zaznaczył.ZOBACZ: Cyberatak - jak chronić swoją skrzynkę pocztową?Jak zrelacjonował, o włamaniu, które nastąpiło w środę ok. 14.00, zaalarmowali go telefonicznie znajomi. - Zaczęli do mnie dzwonić, że rozsyłam dziwne, niepasujące ani do moich poglądów, ani profilu zawodowego i tego, czym się zajmuję, informacje, generalnie dyskredytujące zaangażowanie państwa polskiego w pomoc dla białoruskiej opozycji i białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego - powiedział. Rozesłano informacje kontrowersyjnej treści Jak dodał, próba wejścia na konto na Facebooku okazała się daremna, także wejście na prywatną skrzynkę pocztową, połączoną z kontem, okazało się niemożliwe. - Jestem pewien, że nieprzypadkowo obszar, w który uderzono, to tematyka białoruska. Fundacja zajmuje się sprawami białoruskimi, więc na pewno dla znających mnie osób było zdumiewające i konfudujące, że rozsyłam informacje tej treści - powiedział Dzięciołowski. - Generalnie obszar działań na rzecz białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego jest poddany wielorakiej presji ze strony, jak mniemam, połączonych służb rosyjskich i białoruskich - dodał. Poinformował, że dostęp do skrzynki udało się odzyskać "stosunkowo szybko". - W tej chwili pracujemy nad odzyskaniem kontroli nad kontem na Facebooku, a przynajmniej wyłączeniem tego konta, żeby nie służyło propagowaniu fałszywych informacji i nie było wykorzystywane do tego, by z jednej strony siać niepokój i zdumienie, a z drugiej do tego, by dostać się na konta innych ludzi - zaznaczył. Posiedzenie dotyczące cyberataków Fundacja Solidarności Międzynarodowej jest fundacją Skarbu Państwa, powołaną w 1997 roku z inicjatywy prezydenta RP, który sprawuje nad nią honorowy patronat. Prezesa oraz członków rady, złożonej z parlamentarzystów i innych osób mających doświadczenie we współpracy rozwojowej, powołuje minister spraw zagranicznych. Dzięciołowski od 1996 r. działa na rzecz Polaków na Wschodzie, jest członkiem Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa.W środę na niejawnym posiedzeniu Sejmu rząd przedstawił informację o cyberatakach na polskich polityków. Po zakończeniu niejawnych obrad Sejmu rzecznik rządu Piotr Müller podkreślał, że działania dezinformacyjne są prowadzone w sposób zorganizowany. - Właściwe służby podejmują działania, żeby zidentyfikować i zidentyfikowały niektórych autorów tych działań - poinformował. Rzecznik rządu powiedział też, że "w najbliższym czasie spotkamy się z szeroko zakrojonymi działaniami dezinformacyjnymi, które mieszają informacje prawdziwe z informacjami, które są całkowicie nieprawdziwe". - Już teraz do niektórych redakcji trafiają spreparowane informacje na temat poszczególnych polityków, które są nieprawdziwe, w całości zmanipulowane, wytworzone na nowo i nieprawdziwe" - stwierdził.Sprawa cyberataków na Polskę zaistniała publicznie w ubiegłym tygodniu. Wówczas szef KPRM Michał Dworczyk oświadczył na Twitterze, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe. Podkreślił jednocześnie, że w skrzynce mailowej, do której dostali się włamywacze, nie było informacji niejawnych, zastrzeżonych, tajnych ani ściśle tajnych.