Z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem rozmawiamy w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy. Aleksandra Gieracka: Podobno przed rozpoczęciem się jesiennych posiedzeń Sejmu PiS próbuje podbierać panu posłów. Klub parlamentarny PSL przetrwa nowy sezon polityczny? <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladyslaw-kosiniak-kamysz,gsbi,7" title="Władysław Kosiniak-Kamysz" target="_blank">Władysław Kosiniak-Kamysz</a>, prezes PSL: - Polityczne kłusownictwo trwa od początku tej kadencji Sejmu. Jestem spokojny. Odejście poseł Andżeliki Możdżanowskiej nie zachwiało klubem? - Zawsze jest lepiej jak ktoś przychodzi, a nie odchodzi. Podchodzę z nadzieją i optymizmem, że te dwa lata przepracujemy w mocno skonsolidowanej grupie, z dobrą energią. Dzisiaj najbardziej mnie interesują dobre propozycje dla Polaków, a nie zajmowanie się samym sobą. Kto zajmie miejsce PSL w komisji śledczej ds. Amber Gold, które zwolniło się po odejściu z partii poseł Możdżanowskiej? - Ta decyzja jeszcze przed nami. W poniedziałek mamy pierwsze posiedzenie klubu po wakacjach, i wtedy pewnie rozpoczniemy dyskusje na ten temat. To prawda, że już trzy osoby odmówiły panu objęcia tej funkcji? - Nie było jeszcze żadnych rozmów. Wejście do komisji, która funkcjonuje już od roku, nie jest rzeczą łatwą, dlatego to musi być odpowiedzialna decyzja. Ruszają przygotowania do wyborów samorządowych. Wraca temat "zjednoczonej opozycji". Widzi pan szansę na realizację tego postulatu? - Są sprawy, na temat których mamy w opozycji podobne zdanie, mówię tutaj o silnej bytności Polski w Unii Europejskiej, w sprawie sądów czy samorządów, ale do wyborów idziemy od własnym szyldem jako PSL. W wielu miejscach mamy gotowe listy. Jesień to jest też czas, kiedy będziemy chcieli pokazać nasz program dla samorządów. Wszędzie gdzie to możliwe, będziemy wystawiać kandydatów spod szyldu zielonej koniczynki. Na jakiej podstawie w takim razie Grzegorz Schetyna mówi o tym, że opozycja pracuje nad wspólnymi listami i "wspólnotą programową"? - Są wspólne mianowniki, ale dla mnie podmiotowość mojej formacji politycznej i pójście swoją drogą jest niezwykle ważne. Będziemy współpracować zawsze i wszędzie dla dobra Polski, ale też zawsze będziemy pokazać, że jesteśmy podmiotem, a nie przedmiotem. To jest istota funkcjonowania dzisiaj PSL-u w polityce. Nie będziemy na pewno szli przeciwko sobie w tych wyborach. Nie jest dzisiaj opozycji łatwo, więc nie ma co się kopać między sobą. Taką strategię i zasadę przyjmujemy. Za niedługo poznamy prezydenckie projekty ustaw dotyczące sądownictwa, przed nami pewnie kolejna odsłona gorącej dyskusji na ten temat. Opozycja będzie w tej sprawie mówić jednym głosem? - Stworzyliśmy wspólny zespół w ramach opozycji, który zajmuje się tymi tematami. Prace ruszą pełną parą wraz z rozpoczęciem posiedzeń Sejmu. My swoje propozycje przedstawiliśmy. Chcemy powszechnego udziału ławników w rozprawach, ograniczenia opłat sądowych szczególnie w sprawach gospodarczych i wpływu na wybór sędziów - jawność tego wyboru. Oczekuję od pana prezydenta konsultacji. Pojawiają się nieoficjalnie doniesienia, że w projektach przygotowywanych przez pałac ma być wzmocniona pozycja prezydenta kosztem ministra sprawiedliwości. Takie rozwiązanie satysfakcjonowałoby PSL? - Będzie dla nas satysfakcjonująca każda ustawa zgodna z konstytucją, wspierająca obywatela, i działająca na jego korzyść, zachowując zasady państwa prawa. To są proste rzeczy, ale jak widzimy, nie tak proste do osiągnięcia. Bardzo ważne jest to, żeby pan prezydent przeprowadził konsultacje, ale nie z ministrami i politykami tylko z Polakami i z organizacjami pozarządowymi. Liczy pan na to, że rozsądna dyskusja wokół prezydenckich projektów jest możliwa? - Marzę o takiej dyskusji i wierzę, że kiedyś w Polsce będzie można normalnie debatować bez chamstwa, agresji i arogancji. Nie słuchamy siebie nawzajem w polityce tylko słuchamy siebie. Liczę na normalne konsultacje. Zapowiadał pan ostatnio, że PSL chce "precyzyjnie zszywać nicią chirurgiczną rozdartą Polskę". Jak chce pan to robić? - Chirurg może spaprać najmniejszy nawet zabieg, jak rana będzie źle zszyta, zostanie wielka blizna. Trzeba podchodzić do spraw racjonalnie i rozsądnie, stać po stronie wartości i mieć też trochę optymizmu i pogody ducha. Tego chyba w Polsce bardzo brakuje. Jak konkretnie zamierza pan to robić? - Nie stąpam po księżycu i wiem, że nie da się pogodzić ognia z wodą. Nie mówię o tym, żeby wszystkie partie chwyciły się za ręce i wspólnym głosem śpiewały, tylko o tym, żeby nie skłócać ludzi w Polsce. PSL jest dziś bliżej do ośrodka prezydenckiego? - Najbliżej jest nam do naszych rodaków, których trzeba wspierać i jednoczyć. Będziemy popierać każde mądre rozwiązania, zgodne z zasadami demokracji, praworządności, bazującej na wolności i godności człowieka. To jest credo. Trzeba stać po stronie wartości i wszystko będzie dobrze.