W liście do prezesa PiS Edyta Kostecka pisze, że przedstawiciel resortu wchodził do celi i próbował robić zdjęcia. Miał je pokazać ministrowi sprawiedliwości.Kobieta pyta, po co potrzebne były zdjęcia oraz dlaczego od prowadzenia sprawy został odsunięty prokurator Kapuściński, który ujawnił ślady na szyi byłego boksera.Radio Zet podaje nieoficjalnie, że Kapuściński oraz policjant, który również uczestniczył w oględzinach zeznali podczas przesłuchań o próbie robienia zdjęć. Prokurator miał wyprosić osobę robiącą zdjęcia.Do tej pory nie ujawniono, kim była ta osoba. "Mój mąż nie był świętym człowiekiem, ale był obywatelem RP oraz dzielnym sportowcem i zasługuje na wyjaśnienie tego, kto go zabił. Nie jestem politykiem i nie obchodzi mnie to, że ta śmierć nastała w czasie kampanii wyborczej. Chcę sprawiedliwego śledztwa i traktowania mnie uczciwie" - napisała wdowa w liście do prezesa PiS. Prokuratura zabrała głos W reakcji na doniesienia dotyczące udziału osób trzecich w miejscu ujawnienia zwłok Dawida Kosteckiego, prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, poinformowała w piątkowym komunikacie, że "2 sierpnia 2019 r., na terenie Aresztu Śledczego Warszawa Białołęka obecni byli funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Centralnego Zarządu Służby Więziennej oddelegowani do Departamentu Wykonywania Orzeczeń i Probacji Ministerstwa Sprawiedliwości przeprowadzający kontrolę w trybie przewidzianym stosownymi przepisami"."Wyżej wymienione osoby nie ingerowały w czynności oględzin przeprowadzanych przez prokuratora Wojciecha Kapuścińskiego" - podkreśliła prokuratura. "Zgodnie z procedurą obowiązującą w takich przypadkach musieli oni wykonać dokumentację zdarzenia, w tym dokumentację zdjęciową na potrzeby wewnętrznego postępowania mającego na celu ustalenie prawidłowości przestrzegania zasad i procedur w areszcie śledczym" - czytamy.