Po dostarczeniu decyzji z urzędu miasta kordon policji na pl. de Gaulle'a nie pozwoliła przejść manifestantom w kierunku Nowego Światu. Uczestnicy marszu trzymali biało-czerwone flagi. Słychać było okrzyki: "Cześć i chwała bohaterom", "Każdy pocisk - jeden Niemiec" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Radio Zet podało, że pełnomocnik stołecznego ratusza zdelegalizował zgromadzenie ONR w trakcie jego przemarszu. Jeden z uczestników miał nielegalne symbole na koszulce. "Marsz środowisk narodowych został rozwiązany w związku z naruszeniem przepisów karnych" - poinformował rzecznik urzędu miasta Bartosz Milczarczyk. Zdaniem stołecznych urzędników, uczestnicy mieli flagi i koszulki z symboliką nawiązującą do organizacji propagujących ustrój totalitarny. Brudziński: Niezrozumiała decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz Po rozwiązaniu marszu środowisk narodowych uczestnicy spokojnie przechodzą na pl. Zamkowy, gdzie zgłoszone kolejne zgromadzenie - poinformował na Twitterze szef MSWiA Joachim Brudziński. Jak dodał, według policji nie było powodu do rozwiązania zgromadzenia."Obecnie po rozwiązaniu przez #HGW Marszu #PowstanieWarszawskie uczestnicy spokojnie przechodzą #KrakowskiePrzedmieście na Plac Zamkowy gdzie jest zgłoszone kolejne zgromadzenie przez środowiska narodowe. Wg @PolskaPolicja nie było powodu do rozwiązania zgromadzenia" - napisał na Twitterze szef MSWiA."Policjanci @Policja_KSP zostali poinformowani przez przedstawiciela ratusza o rozwiązaniu zgromadzenia i zgodnie z prawem musieli poinformować uczestników o tej decyzji. W naszej ocenie marsz przebiegał spokojnie - nie odnotowaliśmy poważnych zdarzeń" - napisała z kolei na swoim koncie na Twitterze policja."Dziękuję wszystkim uczestnikom Marszu, że nie dali się sprowokować po niezrozumiałej decyzji #HGW Obecnie uczestnicy spokojnie przemieszczają się na Plac Zamkowy. Zadaniem @PolskaPolicja jest zapewnienie bezpieczeństwa a nie uniemożliwianie spokojnego oddania hołdu Powstańcom" - napisał na Twitterze szef MSWiA Joachim Brudziński. W poprzednim wpisie minister potwierdził, że powodem rozwiązania marszu była koszulka jednego z uczestników z sierpem i młotem. "Potwierdzam, że powodem rozwiązania przez #HGW Marszu była koszulka jednego z uczestników z sierpem i młotem. Takie uzasadnienie otrzymała @PolskaPolicja od przedstawiciela ratusza. Powód moim zdaniem "totalnie od "czapy". Mam nadzieję, że nie chodziło o wywołanie kolejnej awantury" - napisał Brudziński. Rzecznik ratusza: Minister niepotrzebnie nadaje temu polityczny wydźwięk "Stołeczni urzędnicy byli na miejscu zgromadzenia i w ich ocenie dochodziło tam do przekroczenia przepisów" - powiedział PAP rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk. Zaznaczył, że "organizatorzy przemarszu byli o tym informowani, tak, aby zapanowali nad członkami zgromadzenia, ale to nie przynosiło skutku". Zdaniem obecnych tam urzędników, wśród uczestników można było dostrzec m.in. symbole celtyckie i "rzeczy, które wprost nawiązują do organizacji propagujących niedozwolone treści". W odniesieniu do tweeta Brudzińskiego Milczarczyk powiedział, że "niepotrzebnie nadaje temu polityczny wydźwięk". Poinformował też, że pełna dokumentacja odn. odwołania marszu będzie przygotowana "na dniach". Drugie zgromadzenie na Placu Zamkowym Uczestnicy po rozwiązaniu zgromadzenia przez policję kontynuowali przemarsz chodnikiem i na pl. Zamkowym wzięli udział w kolejnym zgłoszonym zgromadzeniu. Na miejscu przemawiali organizatorzy.Głos zabrał m.in. poseł i prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki. "Nigdy więcej burzenia stolicy, przelewania krwi, żeby pokazać gest wobec Zachodu, żeby Zachód się za nami ujął. Bo nigdy się nie ujął, kiedy była taka potrzeba" - powiedział Winnicki. Jak dodał, Polska ma "dwóch sojuszników - swój naród i swoją armię"."Powstańcy walczyli o to, żeby Polska była Polską, o to, żeby w Polsce po polsku się mówiło, po polsku się myślało" - mówił Winnicki. Dodał, że "dzisiaj, decyzjami wojewodów, za tego rządu, wpuszcza się do Polski setki tysięcy obcych". "Musimy sobie powiedzieć, że nie chcemy takiego pędzącego multikulti. Chcemy Polski dla Polaków" - powiedział. Doszło do incydentu Podczas przemówień doszło do incydentu - kilka kobiet zaczęło krzyczeć w kierunku uczestników zgromadzenia: "ONR to zbiór zer". Zostały otoczone przez policję. W odpowiedzi uczestnicy zgromadzenia skierowali do kobiet okrzyk: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".Około godz. 20 rozpoczął się koncert dla uczestników zgromadzenia. W tym czasie grupa kobiet wywiesiła na wieży koło kościoła św. Anny transparent z hasłem "Kobiety przeciw faszyzmowi".Policja poinformowała, że nikt nie został zatrzymany. W pobliżu Metra centrum policja zabezpieczyła część materiałów narodowców Wcześniej policjanci zabezpieczyli niektóre z materiałów prezentowanych przez Obóz Narodowo-Radykalny na stoisku w pobliżu Metra Centrum. Zostaną przekazane do oceny biegłego. Interwencja policji była związana z zawiadomieniem urzędników stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. "Otrzymaliśmy informację przekazaną przez urzędników Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, którzy poinformowali nas o tym, iż na monitoringu zauważyli, że w rejonie stacji Metro Centrum znajdują się osoby, które mogą wykorzystywać emblematy i symbole jednoznacznie kojarzące się z organizacjami neofaszystowskimi i poprosili o interwencję w tej sprawie" - powiedział PAP asp. sztab. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Policjanci, którzy pojechali na miejsce, wylegitymowali osoby, które kolportowały m.in. ulotki i naklejki. Te materiały, które wzbudzały wątpliwości policjantów, zostały zabezpieczone. Zostaną przekazane do oceny biegłemu sądowemu. "Gdyby były to materiały zawierające symbolikę jednoznacznie określoną w obowiązujących przepisach jako zakazaną, czyli np. propagującą ustrój totalitarny, lub materiały jednoznacznie nawołujące do nienawiści na tle rasowym, religijnym lub jakimkolwiek innym, policjanci podejmowaliby od razu czynności wynikające z obowiązujących przepisów. W tym momencie mamy do czynienia z materiałami, których policjanci nie są w stanie jednoznacznie ocenić na miejscu" - zaznaczył Mrozek.