W środę po godz. 23 w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok TK z 22 października ubiegłego roku w sprawie przepisów antyaborcyjnych, a w nocy w Monitorze Polskim opublikowano jego uzasadnienie. TK wskazał w uzasadnieniu, że prawdopodobieństwo ciężkich wad płodu nie jest wystarczające dla dopuszczalności aborcji. Po publikacji wyroku stracił moc przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, co TK w październiku uznał za niekonstytucyjne. Hołownia na czwartkowej konferencji prasowej przedstawił założenia swojej inicjatywy dotyczącej uporządkowania relacji na linii państwo-Kościół. Nawiązał przy tym, do sprawy opublikowania wyroku TK dotyczącego aborcji wraz z uzasadnieniem. Według polityka wyrok TK pokazuje, że Polska legislacja stała się zakładnikiem Kościoła instytucjonalnego. Szymon Hołownia o wyroku TK: Kuriozum - Wczoraj Jarosław Kaczyński by ukryć nieudolność swojego rządu w zarządzaniu lockdownami, po to, by przykryć nieudolność w obsłudze Excela swoich ministrów, jeśli chodzi o zarządzanie Narodowym Programem Szczepień, postanowił po raz kolejny podpalić lont. Postanowił po raz kolejny wypędzić w środku pandemii ludzi na ulicę, by zmęczeni walką o swoje rodziny, o swoje firmy, o swoją przyszłość musieli jeszcze walczyć z dobierającym się im ponownie do ich sumień satrapą - powiedział Hołownia. Wyrok TK nazwał "kuriozum, które stawia na głowie cały porządek prawny w Polsce". - Religia może nakłaniać człowieka do heroizmu, ale nie może zmuszać do heroizmu przy użyciu środków karnych państwo - oświadczył. Jak zauważył polska konstytucja celowo szczegółowo nie jest doprecyzowana w kwestii dopuszczalności przerywania ciąży, a "twórca konstytucji zostawił tę prerogatywę każdemu kolejnemu Sejmowi". - Sejm Kaczyńskiego przerzucił odpowiedzialność na TK, kierowany przez jego towarzyskie odkrycie - ocenił Hołownia. - To było to umycie rąk, wyparcie się odpowiedzialności - zaznaczył. - Jeśli chce pan być, panie wicepremierze Kaczyński, panem polskich sumień, jeżeli chce pan rzeczywiście mówić dziś do polskich kobiet, które są w dramatycznych sytuacjach z wyżyn swojego urzędu, to niech pan ma odwagę zrobić to bezpośrednio. Niech pan ma odwagę zrobić to z otwartą przyłbicą - stanąć dziś twarzą w twarz ze wszystkimi tymi rodzicami, którzy otrzymają dziś niekorzystne wyniki genetycznych testów. Co pan im powie? Zasłoni się pan bełkotem prawnym, który wyprodukował sponsorowany przez pana politycznie Trybunał - mówił Hołownia, zwracając się do prezesa PiS. "Atak na polską rację stanu" - To, co wczoraj się stało to jest atak na polską rację stanu. Po co Kaczyński to zrobił? A może zrobił to po to, by powiedzieć biskupom: "proszę bardzo, prawo religijne uczyniłem prawem państwowym. Czy nie mogę za to wymagać od was lojalności, kolejnych aktów wsparcia dla Zjednoczonej Prawicy" - mówił lider Polski 2050. Według niego fakt, że można takie podejrzenia wysuwać pokazuje, "w jakim miejscu patologicznego zaplątania" znalazły się relacje państwa i Kościoła. Podkreślał, że wielu katolików "ma poczucie taśmy produkcyjnej pomiędzy Episkopatem a obecną władzą". Pytał, gdzie byli obrońcy życia, gdy tysiące ludzi umierało z powodu złej jakości powietrza w Polsce. Przypomniał też wystąpienie Kaczyńskiego, w którym - jak stwierdził - prezes PiS "ogłosił się protektorem Kościoła katolickiego w Polsce". Jak ocenił, był to "policzek dla obywateli i dla katolików". "Słychać wycie - znakomicie" Hołownia mówił o wściekłości i poczuciu głębokiego upokorzenia obywateli po wyroku TK, których część wyszła na ulice protestować. Jak ocenił, postawę Kaczyńskiego i PiS wobec nich można skwitować hasłem "słychać wycie - znakomicie". Dlatego, podkreślił, odpowiedzią na nią musi być "zimna, konsekwentna determinacja w działaniu". Z opublikowanego w środę przez TK uzasadnienia wynika m.in., że prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu nie jest wystarczające dla dopuszczalności pozbawienia życia człowieka w okresie prenatalnym, a samo wskazanie na potencjalne obciążenie dziecka wadami ma "charakter eugeniczny". TK wskazał też, że ocena dopuszczalności aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, a więc możliwości poświęcania dobra leżącego po stronie dziecka, wymaga wskazania analogicznego dobra po stronie matki, czyli sytuacji zagrożenia jej życia i zdrowia. Po publikacji uzasadnienia protesty odbyły się m.in. w Warszawie, Poznaniu, Olsztynie, Krakowie i Katowicach.