- Z naszego punktu widzenia to dobra decyzja. Jest to polityk doświadczony, był premierem, więc można się spodziewać, że potrafi zarządzać potężną machiną administracyjną, jaką jest kwatera główna NATO. To ważne w momencie, kiedy NATO stoi przed poważnymi wyzwaniami - powiedział Koziej. - Po drugie jest to Norweg, przedstawiciel państwa granicznego, a więc zna, czuje specyfikę także takich państw jak Polska. Z naszego punktu widzenia jest szansa, że nasze interesy, nasze postrzeganie wyzwań, potrzeb i zasad funkcjonowania NATO znajdzie dobrego adresata w przyszłym sekretarzu generalnym - dodał szef BBN. Podkreślił, że nowe wyzwania przed sojuszem północnoatlantyckim są rezultatem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i "zarysowującej się asertywnej postawy Rosji". - NATO bez wątpienia stoi przed potrzebą wzmocnienia wschodniej flanki, a Norweg, czyli człowiek także z flanki NATO, może być dobrym organizatorem działań zmierzających do realizacji zadań istotnych z punktu widzenia Polski - ocenił Koziej. Rada Północnoatlantycka zdecydowała w piątek, że kolejnym sekretarzem generalnym NATO zostanie były socjaldemokratyczny premier Norwegii Jens Stoltenberg. Ma objąć tę funkcję 1 października. O stanowisko sekretarza generalnego Sojuszu ubiegał się oficjalnie były szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini. Komentatorzy wymieniali też jednak w tym kontekście nazwiska szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego oraz belgijskiego ministra obrony Pietera de Crem.