Stanisław Zabłocki to jeden z siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, który w środę otrzymał od prezydenta Andrzeja Dudy zawiadomienie o przejściu w stan spoczynku. W ocenie Zabłockiego, pozostaje on jednak nadal siedzią w stanie czynnym z mocy prawa. "Przepisy ustawy, w oparciu o które prezydent stwierdził przejście w stan spoczynku, są niezgodne z wzorcami konstytucyjnymi" - wyjaśniał. Zabłocki mówił, że miał "iskierkę nadziei", że nie zostanie przeniesiony w stan spoczynku. "Złożyłem oświadczenie, że jestem gotów do 70. roku życia sprawować tę zaszczytną funkcję" - zaznaczył. "Iskierka była oparta na tym, że składam oświadczenie, a tylko nie chcę się poddać rygorom ustawy, którą uważam za niekonstytucyjną" - wskazywał Zabłocki w rozmowie z Moniką Olejnik.Sędzia, pytany czy odwoła się od decyzji Andrzeja Dudy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, odpowiedział, że "zastanawia się, ale decyzji jeszcze nie podjął"."Jeżeli na taki krok się zdecyduję, to mają wszyscy Polacy przyrzeczenie publiczne, że wystąpię tylko o naruszenie standardów, które powinny być zachowane wobec sędziów, ale nie będę występował o odszkodowanie. Gdybym dostał takie zadośćuczynienie, to pełną kwotę przeznaczę na szlachetny cel" - oświadczył Zabłocki. Dodał, że "w ten sposób chce pokazać, że sędziowie w Polsce walczą nie o pieniądze, ale o wolność sądów"."Sędziemu - nawet w stanie spoczynku - bardzo trudno jest myślowo przeskoczyć, że będzie musiał procesować się z własnym państwem, w sytuacji, kiedy przez całe dorosłe życie, to on wydawał orzeczenia w imieniu ojczyzny" - podkreślił Stanisław Zabłocki.