Adam Z. twierdzi, że zeznania, w których przyznał się do zabójstwa Ewy Tylman, zostały na nim wymuszone siłą. Przesłuchujący podejrzanego policjanci mieli stosować przemoc psychiczną i fizyczną. Sprawa jest obecnie w prokuraturze. "Gazeta Wyborcza" ujawnia szczegóły sprawy. Adam Z. miał być przez policjantów "obijany o ściany". Funkcjonariusze mieli również wmawiać podejrzanemu kłamstwo, straszyć dożywociem w wypadku odmówienia przyznania się do winy, wreszcie "śmiać się z jego orientacji seksualnej". Jak czytamy w dzienniku, w trakcie przesłuchania jeden z policjantów wywrócił krzesło, na którym siedział Adam Z. Dlaczego oskarżony tak późno poinformował o sprawie? Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", Adam Z. bał się zemsty ze strony policjantów. Jak powiedział TVN24 Maciej Święcichowski z wielkopolskiej komendy policji, Adam Z. "może mówić, co mu się podoba. Wszelkie wypowiedzi czy zarzuty pod zarzutem policji i innych instytucji będzie wyjaśniał sąd". "Bardzo dobrze, że sprawę bada prokuratura, bo dzięki temu będzie można ją wyjaśnić. Jeśli będą dowody przemawiające za tym, co mówi Adam Z., ujrzy to wszystko światło dzienne. Ale mogła to też być tylko linia obrony" - komentuje Święcichowski. Policjanci przesłuchujący Adama Z. zaprzeczają oskarżeniom podejrzanego.