Zatrzymanie byłego ministra transportu Sławomira N. wywołało falę komentarzy wśród polityków. "Wielkie zdziwienie. Nie wiem, czy nie kryją się za tym porachunki polityczne" - stwierdził europoseł Janusz Lewandowski (PO). Dodał, że nie wierzy w tej chwili w neutralne działania służb i prokuratury. "Słysząc od polityków opozycji, których Sławomir N. był kolegą, że to zatrzymanie ma charakter polityczny, to ogarnia mnie pusty śmiech" - powiedział z kolei Joachim Brudziński z PiS.
"Wielkie zdziwienie. Nie wiem, czy nie kryją się za tym porachunki polityczne" - powiedział Lewandowski w radiu TOK FM. "Nie wierzę w tej chwili w obiektywne, czy neutralne działania służb specjalnych, ani prokuratury" - dodał.
"Myślę, że Sławek był bardzo ostrożny po swoich doświadczeniach w Polsce, kiedy przeniósł się na Ukrainę i był użyteczny dla Ukrainy. Pozostaje wiara w niezawisłe sądy, bo ona jeszcze istnieje" - powiedział Lewandowski.
Poseł KO Paweł Zalewski pytany w Polskim Radiu 24, czy jest zaskoczony zatrzymaniem Sławomira N., odpowiedział twierdząco. "To jest oczywiste zaskoczenie, zważywszy na to, że PiS miał kilka lat, aby zajmować się jakimiś sprawami, o które być może jest oskarżany były minister transportu" - powiedział poseł KO.
Zalewski podkreślił, że PiS wielokrotnie zarzucało politykom Platformy Obywatelskiej korupcję, ale - jak zaznaczył - "nie było żadnych dowodów". "Nie było żadnych działań w tej sprawie. Takie zarzuty również były kierowane do byłego ministra transportu, jednak nie słyszeliśmy o żadnych działaniach służb" - dodał.
Poseł zwrócił uwagę, że decyzja o zatrzymaniu N. nastąpiła po zakończeniu wyborów prezydenckich. "I ja ją bezpośrednio wiążę z sytuacją polityczną w Polsce" - zaznaczył.
Zalewski zastrzegł, że nie zna zarzutów wobec N., więc trudno mu je komentować merytorycznie, natomiast - jak mówił - "nie ma wątpliwości, że prokuratura w Polsce działa pod dyktando zamówień politycznych ośrodka władzy, czyli PiS-u".
"W związku z tym, nie mam wątpliwości, że termin tego zatrzymania - powtarzam raz jeszcze, że nie znam zarzutów - ale, że termin tego zatrzymania jest ściśle związany (...) z sytuacją polityczną" - powiedział. Według Zalewskiego "wcześniejsze zatrzymanie mogłoby zaszkodzić PiS-owi", gdyż - jak mówił - "to na PiS-ie ciążą bardzo poważne oskarżenia o naturze korupcyjnej".
"Zawsze, gdy zostaje zatrzymana osoba, która pełniła funkcje publiczne, pojawiają się emocje. Te emocje polityków opozycji wynikają zapewne z tego, ze Sławomir N. był bliskim współpracownikiem Donalda Tuska - komentował w radiowej Trójce europoseł PiS Joachim Brudziński.
Jak dodał: "Słysząc od polityków opozycji, których Sławomir N. był kolegą, że to zatrzymanie ma charakter polityczny, to ogarnia mnie pusty śmiech".
"Nie będę wchodził w kompetencje prokuratury. Myślę, że my politycy nie powinniśmy tego czynić. Natomiast jeśli chodzi o moment zatrzymania, to można powiedzieć: Bogu dzięki, że tydzień po wyborach, a nie tydzień przed wyborami. To by dopiero było" - mówił z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki w "Jeden na jeden" w TVN24.
"Czy ktoś podejrzewał, że Sławomir N. "pracował" w ukraińskiej administracji drogowej za wynagrodzenie mniejsze od wartości jego słynnego zegarka, tylko z pobudek altruistycznych, wsparcia bratniego narodu swoimi "wybitnymi" kompetencjami?" - skomentował na Twitterze poseł PiS Przemysław Czarnek.
O sprawę zatrzymania Sławomira N. był także pytany były premier Leszek Miller.
Jak mówił w Programie 1 Polskiego Radia: "Wybory się skończyły, a teraz prezes Jarosław Kaczyński będzie realizował swoją rewolucję, która ma umocnić ich władze i osłabić opozycję, więc to się doskonale mieści w tym zamiarze".
Miller wskazał, że nie zna zarzutów, jakie ciążą na N., jednak "specjalnie go to nie dziwi".
"Pan N. był na Ukrainie i jak rozumiem działa tam policja, służba bezpieczeństwa. Dlaczego go nie zatrzymano, gdy był na Ukrainie?" - dodał.
"Nie mam najmniejszych wątpliwości, że tak spektakularne zatrzymywanie z zarzutami, które brzmią niesłychanie poważnie, jest inspirowane politycznie" - powiedział w WP wiceszef PO Tomasz Siemoniak o zatrzymaniu przez CBA b. ministra transportu Sławomira N.
Dodał, że zaledwie kilka dni temu Sejm debatował nad wnioskami o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, który jest zarazem koordynatorem służb specjalnych - oba wnioski zostały w głosowaniu odrzucone.
Siemoniak zaznaczył zarazem, że obecny minister zdrowia Łukasz Szumowski "nie jest nękany za sprawy, które w oczywisty sposób rzucają na niego ogromny cień".
Zdaniem wiceszefa PO zatrzymanie Sławomira N. wygląda jak akcja polityczna. "Wiem, że w takich sprawach powinno być tak, że ministrowie czy służby bardzo szczegółowo przedstawiają różne informacje po to, aby uniknąć takich zarzutów, że jest w tym polityka. Naprawdę trudno tutaj dopatrzyć się takiej rutyny i konieczności zatrzymywania kogoś pewnie o 6 rano" - dodał.
Na pytanie, czy ma pełne zaufanie do Sławomira N., wiceszef PO odpowiedział, że uważa go za uczciwą osobę. "Współpracowaliśmy w jednym rządzie, a poza tym jest zasada, że mamy domniemanie niewinności. Uważam go za niewinnego, tak jak ministra Szumowskiego uważam za niewinnego dopóki sąd ich nie skaże. Nie zaczął się świat wczoraj i takich sytuacji, gdzie w świetle jupiterów się kogoś zatrzymuje albo aresztuje, a potem się okazuje, że z tych zarzutów niewiele zostaje, mieliśmy bardzo dużo" - zaznaczył Siemoniak.
Dopytywany, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński mógł zostać uprzedzony o tej akcji, polityk PO powiedział, że "pamiętamy z historii różne tego rodzaju sprawy, gdzie konsultowano z prezesem PiS zatrzymania".
"Nie mam wiedzy w tej sprawie. Natomiast wydaje mi się, że - tak jak zastanawiali się komentatorzy przez ostatni tydzień, czy kurs PiS będzie łagodny a la wypowiedzi prezydenta Dudy czy będzie przykręcanie śruby - to mamy pierwsze zatrzymania, mamy zapowiedzi repolonizacji mediów. Używając języka mediów, frakcja jastrzębi bierze górę. Oczywiście, to może być jakiś element w rozgrywkach wewnątrz obozu władzy" - powiedział.
Sławomir N., b. poseł PO, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w l. 2011-2013 a w l. 2016-2019 kierujący Państwową Służbą Dróg Samochodowych Ukrainy - Ukrawtodor, b. dowódca JW "Grom" w l. 2008-2010 Dariusz Z. i gdański przedsiębiorca Jacek P. zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy CBA z Delegatury w Gdańsku.
Śledztwo dotyczy podejrzenia działań korupcyjnych oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej - poinformowało Centralne Biuro Antykorupcyjne w poniedziałek rano podając, że śledztwo prowadzone jest jednocześnie przez CBA i Prokuraturę Okręgową w Warszawie a także Specjalną Prokuraturę Antykorupcyjną w Kijowie oraz Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr poinformowała PAP, że Sławomir N. został zatrzymany w związku z podejrzeniem korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i prania brudnych pieniędzy; po doprowadzeniu do warszawskiej prokuratury okręgowej b. minister transportu ma usłyszeć sześć zarzutów dotyczących okresu, gdy kierował ukraińską Państwową Służbą Dróg Samochodowych - Ukrawtodor.