W przypadku głosowania nad ustawą obniżającą pensje nie było w PiS-ie formalnej dyscypliny, ale wiadomo było, że jest odgórny nakaz poparcia zmiany. "Będziemy z całą stanowczością egzekwować dyscyplinę w tych sprawach. Jeśli ktoś nie będzie chciał głosować za tego rodzaju decyzjami, bo powtarzam, one w większości wypadków muszą być podjęte przez ustawy, to traci szanse na miejsce na liście wyborczej, na dalszy udział w polityce" - zapowiedział Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej, na której ogłosił obniżkę pensji. W trakcie debaty w Senacie ustawę skrytykował Aleksander Bobko. Stwierdził, że to "przykład populizmu, który jeszcze nikogo do niczego dobrego nie doprowadził". "Czy tego na pewno chcemy, żeby zdeprecjonować rolę parlamentu? A może chcemy stwierdzić, że służba w parlamencie jest takim zaszczytem, że niech ludzie się sami utrzymają, niech idą tam ci, których na to stać" - mówił. "Polityk, mąż stanu nie może działać mechanicznie na zasadzie "vox populi, vox Dei". Historia jest tutaj bezwzględna, głos ludu na pstrym koniu jeździ, w Niedzielę Palmową woła: "gloria", a w Wielki Piątek:"ukrzyżuj!" - grzmiał senator PiS. Wstrzymał się od głosu i skrytykował ustawę również zawieszony w prawach członka PiS senator Waldemar Bonkowski.