Minister spraw zagranicznych uważa, że atmosfera panująca na Kremlu podczas przemówienia była zupełnie inna niż ta, gdy w tej samej sali Putin podpisywał dokumenty dotyczące aneksji Krymu. - To, co mówił Putin, skierowane było przede wszystkim do mieszkańców. Nie było w tym przyszłościowej wizji tego, co Rosja chce osiągnąć, co wynika z tej sytuacji, w której znalazła się Rosja, jej gospodarka i sam Putin - mówi Schetyna.