W obliczu trwających rozmów, w najgorszej sytuacji są ludowcy, z którymi ostatnio pożegnała się Andżelika Możdżanowska. W Sejmie spekuluje się, że posłanka może dostać posadę rządową, i będzie wspierać w głosowaniach PiS. Odejście kolejnych parlamentarzystów oznaczałoby przeistoczenie się klubu PSL w koło parlamentarne (do utworzenia klubu potrzeba co najmniej 15 posłów). Jak czytamy w "Rz", przejście posłów do PiS "osłabi też całą opozycję, odbierając jej czas w debatach parlamentarnych". Jak przyznaje w rozmowie z dziennikiem jeden z ludowców, PiS nie może im darować zachowania podczas ostatniego kryzysu wokół sądownictwa. W podobny sposób pogłoski o podbieraniu posłów odbierane są w Kukiz'15. Jeden z polityków ruchu przyznaje w rozmowie z "Rz", że "negocjacje toczyły się od dwóch czy trzech miesięcy, ale teraz nagle jest przyspieszenie". "Najbardziej zaskakujące są plany pozyskania posłów z klubu PO. Politycy Platformy nie mogą wręcz uwierzyć w taką możliwość" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Jak ustaliła "Rz", PiS sonduje też możliwość transferów wśród posłów niezależnych, ale tu sprawa wygląda gorzej. Sondowanie posłanek koła Republikanie nie przyniosło rezultatu, "poza zasięgiem wydaje się Piotr Liroy-Marzec, Robert Winnicki czy Jan Klawiter". Przeciągając posłów z innych partii, PiS chce zabezpieczyć większość przez "newralgicznymi głosowaniami", które pewnie odbędą się w jesieni. Wtedy posłowie zajmą się ponownie reformą sądownictwa, dekoncentracją mediów i możliwe, że zmianami w ordynacji wyborczej. Jak podaje "Rz", frakcja prezydencka, która mogłaby zrobić wyłom w głosowaniach, w PiS liczy ok. 30 posłów. Tworzy ją dziewięciu posłów Polski Razem Jarosława Gowina, "kilku parlamentarzystów na partyjnym aucie takich jak Łukasz Rzepecki" oraz "wyemancypowanych senatorów jak Aleksander Bobko (współpracownik Gowina)".Więcej w "Rzeczpospolitej"