Senat w piątek przed godz. 10:30 rozpoczął rozpatrywanie punktu dotyczącego wyrażenia zgody na powołanie senator niezależnej Lidii Staroń na nowego rzecznika praw obywatelskich. To piąta próba wybrania następcy Adama Bodnara. <a class="db-object" title="Lidia Staroń" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-lidia-staron,gsbi,1814" data-id="1814" data-type="theme">Lidia Staroń</a> weszła na senacką mównicę i chciała zacząć swoją prezentację. Wtedy wicemarszałek izby wyższej Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica) przekazała głos senator Ewie Mateckiej (Koalicja Obywatelska), która chciała zadać pytanie kandydatce. W pewnym momencie prowadząca obrady przerwała Mateckiej i powiedziała: - Pani senator Lidia Staroń chciała wystąpić, więc ja jeszcze raz przypominam, że zgodnie z regulaminem Senatu zadajemy pytania i pani na te pytania będzie odpowiadała. Wicemarszałek dodała, że przy okazji odpowiedzi na pytania Staroń może też przekazać informacje zawarte w swoim przemówieniu. Matecka zadała w końcu pytanie, jednak Staroń powiedziała, że najpierw wygłosi swoje przemówienie, a później odpowie na wszystkie pytania. Wypowiedź Staroń przerwał wicemarszałek Bogdan Borusewicz (KO), który zabrał głos "w sprawie formalnej". - Nie ma wystąpień w tym punkcie, są tylko odpowiedzi na pytania. Tak stanowi regulamin. Proszę przywołać panią senator do porządku - zwrócił się do prowadzącej obrady Borusewicz. - Ja pani powiedziałam na samym początku, że odpowiada pani na pytania i odpowiadając na nie, pani ma szansę powiedzieć, jakie ma stanowisko w kwestii wykonywania funkcji RPO, ale oświadczenia kandydat na rzecznika składa w sytuacji, gdy senatorowie o to poproszą - mówiła Morawska-Stanecka. "Jeżeli kobiecie w polityce odmawia się głosu, to ja protestuję" Na to zareagował senator Józef Łyczak (Klub Parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości): - Dlaczego, jak dokonywaliśmy wyboru poprzednich rzeczników, to kandydaci prezentowali swój program, a dzisiaj zaczynamy od serii pytań, która ma zmiażdżyć, zdruzgotać kandydatkę. - Uważam, że pani senator ma prawo powiedzieć, jak widzi sprawowanie tej funkcji. Nie utrudniajmy tego. O żadne miażdżenie tu nie chodzi. Pytania będą zadawane jak każdemu innemu kandydatowi - mówił <a class="db-object" title="Marek Borowski" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marek-borowski,gsbi,1697" data-id="1697" data-type="theme">Marek Borowski</a> (Koalicja Obywatelska). Borowskiego poparł <a class="db-object" title="Krzysztof Kwiatkowski" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krzysztof-kwiatkowski,gsbi,1808" data-id="1808" data-type="theme">Krzysztof Kwiatkowski</a> (senator niezależny). Marszałek Senatu poprosiła Staroń, aby wypowiedź kandydatki nie była długa, bo senatorowie chcą zadać dużo pytań. Wtedy wtrącił się wicemarszałek <a class="db-object" title="Michał Kamiński" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-michal-kaminski,gsbi,1804" data-id="1804" data-type="theme">Michał Kamiński</a> (Koalicja Polska). - Chciałbym poprosić, aby pani marszałek umożliwiła wystąpienie pani Staroń, a następnie my zadamy pytania. Nie wiem, po co mamy sprawiać wrażenie niepotrzebnych represji wobec kandydatki. Jeżeli kobiecie w polityce odmawia się głosu, to ja protestuję - podkreślił. Gabriela Morawska-Stanecka zaznaczyła, że przed wypowiedzią Kamińskiego "udzieliła głosu pani Staroń". - Pana wypowiedź była niepotrzebna - dodała. Kłótnia o wystąpienie Lidii Staroń w Senacie. ZOBACZ: "Czyli zawsze to było poza regulaminem..." Senator <a class="db-object" title="Maria Koc" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-maria-koc,gsbi,4115" data-id="4115" data-type="theme">Maria Koc</a> (KP PiS) zaważyła, że "zawsze każdy kandydat miał prawo powiedzieć, jak widzi swoją pracę na danym stanowisku i przybliżyć swoje dokonania". - Umożliwmy to także pani Staroń. To wszystko oglądają Polacy i na pewno są ciekawi wypowiedzi pani senator - zaapelowała. - Mimo że regulamin tego nie przewiduje, ja udzielam głosu pani Staroń, bo przychylam się do tego, co państwo proponują - podsumowała prowadząca posiedzenie. Lidia Staroń, zanim zaczęła przemówienie, powiedziała, że "jest w szoku". - Czyli zawsze to było poza regulaminem... - dodała.