Nowo mianowany ambasador Izraela w Polsce Alexander Ben Zvi w wywiadzie dla wtorkowego "Super Expressu" powiedział o politykach Konfederacji: "To ludzie, którzy mają antysemickie poglądy i wypowiadają się przeciwko Żydom, jeśli w Sejmie będą powtarzać swoje antysemickie slogany, będzie to problem". O komentarz do wypowiedzi izraelskiego dyplomaty, Winnicki był pytany podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie. "Po pierwsze, (ambasador) bardzo nieszczęśliwie rozpoczyna swoje urzędowanie w Polsce od ataku na formację polityczną, która cieszy się poparciem 1 miliona 250 tys. Polaków, a przynajmniej tylu zagłosowało na nas w ostatnich wyborach. Po drugie - jeśli pan ambasador dostrzegł takie wypowiedzi (z naszej strony), to powinien postarać się, żeby one zostały zgłoszone do prokuratury" - stwierdził prezes Ruchu Narodowego. Polityk zaznaczył, że "wypowiedzi, które są nacechowane nienawiścią do jakichkolwiek grup są w Polsce karalne". "Jeśli zaś ich nie ma, a moim zdaniem (ambasador) nie znajdzie takich wypowiedzi (z naszej strony), pan ambasador powinien bardzo uważać, ponieważ dopuszcza się zniesławienia" - podkreślił. Według Winnickiego, Ben Zvi próbuje dokonać "bardzo brzydkiego zabiegu", który sprowadza się do tego, że antysemityzmem ma być każda krytyka zachowania państwa <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a>, jego polityków, czy działań środowisk żydowskich. "Jeśli tak, no to jest skandaliczne ustawianie sobie, pozycjonowanie się na scenie politycznej, scenie międzynarodowej, jako niedotykalnego podmiotu, którego nie można w żaden sposób skrytykować, ponieważ jakakolwiek krytyka, czy wejście w polemikę, będzie traktowane pałką antysemityzmu" - zauważył. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-konfederacja,gsbi,44" title="Konfederacja" target="_blank">Konfederacja</a> - jak oświadczył polityk - "zdecydowanie odrzuca taką postawę i taką próbę ustawiania na baczność całej polskiej klasy politycznej". "To jest uwłaczające, i my takiemu ustawianiu na baczność na pewno nie będziemy się podporządkowali" - zadeklarował. Winnicki ocenił, że takie postępowanie izraelskiego ambasadora może zmierzać do "kneblowania debaty publicznej w Polsce".