W homilii wygłoszonej podczas mszy św. w katedrze gnieźnieńskiej prymas Polak mówił o bożej obecności jako źródle siły i błogosławieństwa wiernych. Za papieżem Franciszkiem określił ją niezniszczalnym centrum nadziei i "gorącym rdzeniem, który podtrzymuje nasze istnienie". - Kiedy jednak ten rdzeń gaśnie, a nadzieja blaknie, kiedy wypala się w nieufności i zwątpieniu, gdy człowiek z takich czy innych powodów nie jest już w stanie jej zauważyć, albo zgorszony czy zawiedziony także tym, co na swej drodze spotyka w innych albo od innych, zamyka na nią swe serce lub wprost ją kontestuje, odrzuca, gdy odurzony własnymi interesami, wciąż głodny rozrywki, sukcesu, światowości, nie widzi nawet sensu, by choć jej szukać i na nią się w życiu otworzyć, wtedy przeżywa kryzys - powiedział hierarcha. - Kryzys bez nadziei prowadzi do zwątpienia, a nawet do rozpaczy - zaznaczył prymas i, przywołując słowa papieża Benedykta XVI, podkreślił cierpienie spowodowane "niezdolnością do poznania i przyjęcia" Boga. - Nie widzimy światła bożego oblicza, a wtedy w człowieku i na świecie robi się naprawdę ciemno - powiedział arcybiskup. Prymas wskazuje problem Prymas, przytaczając słowa papieża Franciszka, powiedział, że "burze i ciemności odsłoniły naszą słabość, obnażyły nasze fałszywe i zbędne pewniki. Pokazały, że zostawiliśmy w stanie uśpienia i opuszczenia to, co zasila i podtrzymuje nasze życie, naszą wspólnotę, daje siły". - Problemem nie jest tyle nawet to, co się dziś wydarza i co powoduje sanitarny, gospodarczy, społeczny, a nawet kościelny kryzys, ale właśnie to, że zapomnieliśmy oceniać go tak, jak zachęca nas do tego Ewangelia. Ten jednak, kto nie patrzy na to w świetle Ewangelii - mówi Ojciec Święty - ogranicza się do dokonania autopsji zwłok. Patrzy na kryzys bez nadziei. Postrzega go bez nadziei - powiedział abp Polak. O postawie Maryi Hierarcha podkreślił, że Maryja "była zdolna łączyć w swoim sercu wszystkie kolejne wydarzenia, których była uczestniczką i świadkiem. Odkrywała w nich ukryty sens, odczytywała prawdziwie znaczenie". - Papież Franciszek powie, że ona sobie to brała do serca i w sercu to wszystko ustawiała na właściwym miejscu, nawet sprzeczności losu. Tak czyniła, ponieważ w swoim sercu rozmieszczała wszystko z miłością i wszystko zawierzała Bogu - powiedział arcybiskup. Prymas określił Maryję kobietą przenikniętą wiarą i obecnością Boga, która prawdziwie troszczyła się o innych. Przywołując słowa papieża Franciszka, mówił też o "kulturze troskliwości" czyli zaangażowaniu we wspólne, solidarne działanie na rzecz ochrony i promowanie "godności i miłości drugiego człowieka". Arcybiskup określił mianem drogi do pokoju gotowość do "zainteresowania się, do zwracania uwagi, do współczucia, do pojednania i uzdrowienia, do wzajemnego szacunku i akceptacji". - Maryja jest dokładnie taką, jakimi pragnie nas Bóg, jakimi chce swojego Kościoła: czułą, pokorną, ubogą w rzeczy, bogatą w miłość, wolną od grzechu, podziału, nienawiści, zjednoczoną z Jezusem, która ma i strzeże Boga w sercu a bliźnich w życiu. Ona jest więc matką nadziei dla podzielonego i skłóconego dzisiaj świata, orędowniczą pokoju i pojednania, wspomożycielką w trudnych zmaganiach, pocieszycielką w smutku i troskach, Matką Boga, Świętą Bożą Rodzicielką i naszą najlepszą matką - zaznaczył prymas Polak.