"Jesteśmy to winni rodzinie zmarłej, jak również całej opinii społecznej, która od przeszło dwóch tygodni żyje tą tragedią" - dodał prokurator. Nie ma śladów przemocy Prok. Gołębiowski powiedział, że polska prokuratura dysponuje raportem medycznym z sekcji zwłok zmarłej, która została przeprowadzona w Egipcie z udziałem polskiego prokuratora oraz biegłego. "W wyniku tej czynności ujawniono obrażenia charakterystyczne dla upadku z wysokości. Nie przesądza to jednak o przyczynach śmierci, przyczyny te będą mogły być określone dopiero po uzyskaniu wyników badań laboratoryjnych, które zostały zlecone przez stronę egipską w laboratorium w Kairze" - poinformował. "Z wstępnego raportu nie wynika, aby na ciele ofiary znaleziono ślady, które świadczyłyby o użyciu wobec niej przemocy. Jednak konieczne są tutaj badania, m.in. biologiczne i dopiero wynik tych badań biologicznych pozwoli nam na stuprocentowe wykluczenie udziału osób trzecich" - powiedziała podczas konferencji szefowa zespołu śledczych prok. Ewa Węglarowicz-Makowska. Tak samo odpowiedziała na pytanie, czy Magdalena Ż. mogła paść ofiarą gwałtu. Śledczy badają wiele wersji Prokurator Gołębiowski poinformował, że prokuratura nie ma jeszcze wyników badań laboratoryjnych z Egiptu. Będą one ponowione po sprowadzeniu ciała do kraju; procedura już się rozpoczęła - dodał. Gołębiowski powiedział także, że podejrzenie, iż Polka mogła paść ofiarą handlu ludźmi, powstało "w wyniku licznych informacji, które na wstępnym etapie, w momencie wszczynania śledztwa były przekazywane". Dopytywany dodał, że chodzi o informacje medialne oraz te dowody, "które na pierwszym etapie zostały zgromadzone". Prokuratorzy podkreślili, że na obecnym etapie nie można powiedzieć, która z wersji wydarzeń badanych przez śledczych jest najbardziej prawdopodobna. Zapowiedzieli przesłuchanie kolejnych osób, które były w Egipcie na tym samym wyjeździe co Magdalena Ż. Przesłuchano wielu świadków Zastępca dolnośląskiego komendanta wojewódzkiego insp. Piotr Leciejewski powiedział z kolei, że w sprawie śmierci Magdaleny Żuk przesłuchano kilkudziesięciu świadków, 55 z nich wniosło do sprawy wiele okoliczności. Jak podał, informacje przekazane przez świadków "są analizowane i weryfikowane". "Dokonaliśmy szeregu czynności związanych z zabezpieczeniem dowodów, zabezpieczeniem telefonów, nośników, jak również wszelkiego rodzaju nagrań zarówno z lotniska, z drogi, dojazdów, powrotów" - powiedział insp. Leciejewski. Dodał, że zabezpieczony "materiał daje ogromną wiedzę". "Jednak wiedza ta jest weryfikowana. Na ten moment żadna z przyjętych wersji nie jest prowadząca, wszystkie traktujemy na równi" - powiedział. 27-letnia Magdalena Żuk 25 kwietnia poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa-Alam. Po dwóch dniach partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie; zaplanował jej wcześniejszy powrót do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia Żuk trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że kobieta nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń wskutek upadku z pierwszego lub drugiego piętra szpitala w Marsa-Alam, w którym przebywała.