- Z Tadeuszem Mazowieckim poznaliśmy się w sierpniu 1992 roku, kiedy powołany został na specjalnego sprawozdawcę ONZ. On miał świetne wyczucie problemu, jakim jest naruszanie praw człowieka - podkreślił. Od początku wykazywał się wielką empatią. Już na wstępie powiedział, że jego głównym celem jest ochrona ofiar - osób zamykanych w obozach, przesiedlanych, wysiedlanych. Był bardzo rozczarowany słabą reakcją społeczności międzynarodowej, chciał rezygnować. Ludzie z b. Jugosławii błagali go, żeby tego nie robił, bo był ich głosem. Ostatecznie w dramatyczny sposób zrezygnował ze swojej funkcji po zbrodni w Srebrenicy. Takiego kroku dokonał jako pierwszy w historii. Wstrząsnęło to opinią publiczną i było jednym z bezpośrednich powodów, które doprowadziły do zawarcia pokoju. Byłem pod wielkim wrażeniem kultury osobistej, sposobu, w jaki kontaktował się z ofiarami. Miał dla nich zawsze czas. Ciekawą jego cechą był też pozytywny stosunek do mediów. Wierzył, że są one naszym sojusznikiem, pomagają nam wpływać na opinię publiczną. Był ciepłym, serdecznym człowiekiem, nawiązaliśmy serdeczne relacje, ta bliska znajomość trwała do teraz".