Nie wskazał też pacjentce - do czego zobowiązują go przepisy - innego lekarza lub placówki, gdzie można by wykonać zabieg. Kobieta zgłosiła się w 22. tygodniu ciąży, kiedy aborcja była w tym przypadku jeszcze zgodna z prawem. O podejrzeniu popełnienia przez prof. Chazana przestępstwa zawiadomiło prokuraturę SLD. Sam profesor zapewnia, że nie złamał prawa, jest też spokojny o wyniki przeprowadzonej w jego placówce kontroli. Kwestionuje też przesłanki medyczne kwalifikujące ciężarną do zabiegu aborcji. - Pogłoski, jakoby dziecko nie miało czaszki, mijają się z prawdą - twierdzi prof. Chazan.