Inżynier wozu Bartłomiej Wojtczak skarżył się na antenie TVP Info na słabe zabezpieczenie Placu Mickiewicza w Poznaniu, gdzie zgromadziły się tysiące kibiców. Według jego relacji, zamaskowani mężczyźni weszli na dach wozu. Bartłomiej Wojtczak mówi, że prosił o ochronę policji, jednak na próżno. Samochód nie nadaje się do jazdy, ma wybitą szybę, uszkodzone systemy antenowe. - Koszt takiego stystemu antenowego to około 300 tysięcy złotych - dodaje. Do starć doszło głównie między północą a godz. 3 nad ranem. Po spotkaniu z piłkarzami na placu Adama Mickiewicza kibice ruszyli w stronę Starego Rynku. To miejsce, gdzie tradycyjnie świętuje się w Poznaniu sportowe sukcesy Lecha. Na płycie rynku trwają jednak prace wykopaliskowe, dlatego klub oficjalną fetę zorganizował na innym miejskim placu, a policja próbowała zablokować dojście kibiców w okolice zabytkowego centrum miasta. Z tłumu kibiców zaczęły lecieć między innymi butelki i kosze na śmieci. Policjanci użyli pałek i zaczęła się gonitwa ulicami miasta. Sytuacja na ulicach uspokoiła się dopiero około godz. 4 rano. Młodszy aspirant Maciej Święcichowski z Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu powiedział IAR, że policja będzie ustalać sprawców zniszczenia telewizyjnego wozu. Nie zgodził się z zarzutem o słabe zabezpieczenie imprezy. Tłumaczył, że były trudności w dotarciu do dziennikarzy. Jego zdaniem, policja miała zabezpieczone siły i środki do ochrony, jednak przeanalizuje całe wydarzenie. Impreza była monitorowana przez policjantów w radiowozach. Także według Polskiego Radia Merkury, niektorzy obserwatorzy narzekali że policja zachowała się zbyt biernie. Według policji w szczytowym momencie, na Placu Mickiewicza było 20 tysięcy osób. Policyjny negocjator Dariusz Loranty powiedział w TVP Info, że powściągliwa reakcja funkcjonariuszy w przypadku takiego tłumu, była prawidłowa. Maciej Święcichowski dodał, że nie ma informacji, by doszło do poważnego zniszczenia miejskiego mienia. Lekko ranni zostali dwaj policjanci i kilku kibiców. Trwa sprzątanie i ustalanie winnych zamieszania.