Propozycja rozszerzenia stolicy o 32. sąsiednie gminy, zaproponowana przez PiS, spotkała się z ostrym sprzeciwem nie tylko polityków partii opozycyjnych, ale również mieszkańców Warszawy. Projekt, już na samym początku, został okrzyknięty politycznym. Zmiana jednak może mieć skutki także gospodarcze dla nowo powstałego regionu. Pojawiły się głosy, że będzie to skutkować zmianą wysokości przyznawanych funduszy unijnych dla poszczególnych gmin, które - prawdopodobnie - straciłyby swój obecny status: gmin wiejskich lub miejsko-wiejskich. - Gminy przyłączone do Warszawy, po pierwsze, stracą swoją podmiotowość. Po drugie, znacznie trudniej będzie pozyskać fundusze unijne na rozwój, chociażby dlatego, że poziom życia w tych JST poprawi się. Warszawa zawyży średnią, i to znacząco - tłumaczy ekspert z Uczelni Łazarskiego. To nie pierwsza "reforma" Wiadomo już, że województwo mazowieckie od 2018 r. będzie składało się z dwóch jednostek statystycznych. Rząd Prawa i Sprawiedliwości z wnioskiem w tej sprawie wystąpił na początku lutego 2016 r. i uzyskał zgodę najpierw Eurostatu, a następnie Komisji Europejskiej. Zmiana, choć może się wydawać symboliczna i jedynie na papierze, de facto ma istotny wpływ na rozdzielenie funduszy europejskich w województwie po roku 2020. Podział statystyczny to wydzielenie regionu: "warszawski stołeczny", który obejmuje Warszawę wraz z dziewięcioma powiatami: legionowskim, mińskim, nowodworskim, otwockim, wołomińskim, grodziskim, piaseczyńskim, pruszkowskim i warszawskim zachodnim. Druga część obejmuje zaś pozostałą część województwa mazowieckiego. - Polska zgłosiła zmianę podziału województwa na Warszawę i NUTS2, czyli pozostałą część regionu. Zacznie to obowiązywać dopiero od 2020 r. Ma to swoje konsekwencje w przyznawaniu pieniędzy unijnych - mówi w rozmowie z Interią Marcin Tumanow, ekspert ds. funduszy strukturalnych, przewodniczący Komisji Funduszy Strukturalnych BCC. Dzięki temu zabiegowi, województwo będzie mogło starać się o większe pieniądze z UE, których wysokość uzależniona jest od PKB danego regionu. Warszawa nie będzie już zawyżać średniej całego regionu, tym samym powstaje możliwość pozyskania dodatkowych funduszy na rozwój i podniesienie poziomu życia poszczególnych gmin. Warszawa się bogaci, a gminy... - Nie wyobrażam sobie, żeby w tamtej propozycji Warszawa była aż tak rozbudowana. Cała filozofia polegała na tym, by wydzielić Warszawę od reszty województwa. Wtedy budżet pozostałej części Mazowsza, znacznie mniej rozwiniętej, mógłby zostać uzupełniony o znacznie większe środki z funduszy europejskich - dodaje Tumanow. W 2016 r. doszło do zmian statystycznych, nie administracyjnych. Teraz PiS proponuje już odmienną reformę, która ma polegać na przyłączeniu 32 gmin sąsiednich do terenu Warszawy (chodzi o: Błonie, Brwinów, Góra Kalwaria, Grodzisk Mazowiecki, Halinów, Izabelin, Jabłonna, Józefów, Karczew, Kobyłka, Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Lesznowola, Łomianki, Marki, Michałowice, Milanówek, Nadarzyn, Nieporęt, Otwock, Ożarów Mazowiecki, Piaseczno, Piastów, Pruszków, Raszyn, Stare Babice, Sulejówek, Wiązowna, Wieliszew, Wołomin, Ząbki oraz Zielonka). Spora część pokrywa się zatem ze statystycznym podziałem woj. mazowieckiego. Problem jednak w tym, że stan, który technicznie może dobrze działać na papierze, niekoniecznie już w praktyce. Jeśli mielibyśmy przyłączyć ościenne gminy, to jak wpłynęłoby to na poziom PKB nowego regionu? Czy będzie on niższy w przeliczeniu na jednego mieszkańca, tj. poniżej 75 proc. średniej unijnej. Jeśli nie, to gminy te stracą szansę na pozyskanie pieniędzy z UE. Gminy, które zostaną włączone do Warszawy stracą statut gmin wiejskich. Tym samym, przestaną dla nich być dostępne środki pomocowe dla regionów wiejskich, m.in. w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich - prognozują nasi rozmówcy. Gminy w cieniu Warszawy - Śmiem twierdzić, że Warszawa na tyle pociągnie gminy ościenne - w poziomie życia - do góry, że w nowej perspektywie unijnej nie będzie dla nich dotacji unijnych. Albo będą one bardzo ograniczone. Potencjalnie zatem gminy przyłączone straciłyby dużą część środków związanych na rozwój infrastruktury i np. przedsiębiorczości - konstatuje ekspert BCC. W całej reformie nie ma szczegółów. Padł pomysł, żeby połączyć sąsiadujące z Warszawą gminy, ale brakuje ogólnego modelu, jak miałoby to wyglądać, chociażby w zakresie realizacji wspólnych planów rozwojowych, polityki transportowej, gospodarką odpadami czy - właśnie - rozdzielaniem funduszy europejskich. - Intensywność pomocy zależy od PKB na danym terenie. Warszawa jest o tyle specyficznym miastem, że znacznie przekracza pod tym względem średnią unijną. Jeśli teren zostanie połączony, to oznaczałoby, że gminy przyłączone tracą prawo do pomocy, która przysługuje terenom biedniejszym - ocenia Marzena Chmielewska, dyrektor Departamentu Funduszy Europejskich Konfederacji Lewiatan. Kto straci najwięcej? - Gminy te doświadczą nie tylko wzrostu kosztów życia i teoretycznej (bo statystycznie) poprawy warunków egzystencji. To zaś będzie miało przełożenie na dalszą realizację dopłat unijnych, chociażby dla rolników. Staną się oni zbyt bogaci, by pozyskiwać fundusze - podkreśla Pienias. Od wielu lat podoba dyskusja czy łączyć, czy dzielić poszczególne regiony toczy się w wielu krajach unijnych. - Wystarczy wspomnieć chociażby Niemcy, i wydzielenie Berlina z Brandenburgii. Podobnie jest z Warszawą i Mazowszem. Rosnący poziom życia w Warszawie sprawia, że biedniejsze regiony województwa mają problemy z pozyskaniem środków na rozwój. Województwo mazowieckie jest proporcjonalnie biedniejsze niż Dolny Śląsk czy Wielkopolska, ale stolica zaciera te różnice - tłumaczy Pienias. - Po reformie zmieniłaby się podstawa prawna tych gmin. Mieszkańcy gmin wiejskich bądź miejsko-wiejskich staną się stricte mieszkańcami miasta. A to przecież implikuje istotne zmiany. Rosnące koszty życia, wzrost składki ubezpieczeniowej, chociażby OC, i to nie tylko na transport komunikacyjny, ale również maszyny rolnicze. Będą one naliczane według stawek warszawskich - dodaje Pienias. *** Czekamy na komentarz Ministerstwa Rolnictwa w tej sprawie. Bartosz Bednarz