Nieco inną informację przekazał jednak PAP dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Sejmu Andrzej Grzegrzółka. Jak mówił, Prezydium Sejmu podjęło decyzję o ukaraniu czterech posłów PO obniżeniem uposażenia. Zaznaczył przy tym, że "chodzi o naruszenia Regulaminu Sejmu, ale wcześniejsze, niezwiązane z wydarzeniami z 16 grudnia". - Kwestia zablokowania sali posiedzeń i ewentualnych kar jest nadal otwarta i będzie omawiana w najbliższym czasie. Podobnie jak propozycje zmian w Regulaminie, które pozwoliłyby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości - powiedział Grzegrzółka. Według jego informacji, trzem parlamentarzystom PO - Monice Wielichowskiej, Henryce Krzywonos-Strycharskiej i <a class="db-object" title="Krzysztof Gadowski" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krzysztof-gadowski,gsbi,4140" data-id="4140" data-type="theme">Krzysztofowi Gadowskiemu</a> - zdecydowano się obniżyć uposażenie o 1/4 przez miesiąc; z kolei Sławomirowi Nitrasowi - o połowę przez dwa miesiące. O karach dla posłów PO poinformował w piątek dziennikarzy szef klubu Platformy Sławomir Neumann oraz dwaj ukarani posłowie: Sławomir Nitras i Jan Grabiec. Neumann zapowiedział, że Platforma będzie zaskarżać decyzję Prezydium Sejmu "wszelkimi możliwymi sposobami". Ukaranych zostało pięcioro posłów Platformy Z informacji PAP uzyskanych w klubie PO wynika, że ukaranych zostało pięcioro posłów Platformy: Monika Wielichowska (obrady w dniu 28 listopada 2016 r.), Henryka Krzywonos-Strycharska (obrady w dniu 2 grudnia 2016 r.), Krzysztof Gadowski (obrady w dniu 14 grudnia 2016 r.). Karę finansową otrzymał ponadto Sławomir Nitras i dotyczy ona trzech dni obrad Sejmu - 13, 14 i 16 grudnia. 16 grudnia - jak wynika z przekazanych informacji - poseł uniemożliwiał prowadzenie obrad. Było to w trakcie głosowań nad tegoroczną ustawą budżetową, jeszcze przed rozpoczęciem przez opozycję blokady mównicy sejmowej. Kary za uniemożliwianie prowadzenia obrad 16 grudnia (również w trakcie głosowań na sali plenarnej) otrzymali też: Jan Grabiec i Jarosław Urbaniak. Sam Nitras potwierdził w rozmowie, że na pewno został ukarany za zachowanie w trakcie obrad 16 grudnia. - Ja zostałem ukarany na pewno za 16 grudnia. Kancelaria Sejmu kłamie. To jest cały mój komentarz - powiedział poseł PO. Protest, w wyniku którego posłowie opozycji najpierw zablokowali mównice sejmową, a potem przez niemal miesiąc przebywali stale (również w nocy) na sali plenarnej Sejmu, rozpoczął się od wykluczenia z obrad przez marszałka posła PO Michała Szczerby. Po zablokowaniu mównicy, marszałek Marek Kuchciński 16 grudnia przeniósł głosowania do Sali Kolumnowej. Tam uchwalono m.in. tegoroczny budżet. Neumann mówił na konferencji prasowej w Sejmie, że posłowie PO nie otrzymali jeszcze na piśmie informacji o karach i ich powodach. - Ale już wiemy, że taki wniosek został przegłosowany głosami marszałków PiS i Kukiz'15 - dodał szef klubu PO. Według niego, jego klubowi koledzy zostali ukarani decyzją marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, wicemarszałków z PiS <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joachim-brudzinski,gsbi,1392" title="Joachima Brudzińskiego" target="_blank">Joachima Brudzińskiego</a> i Ryszarda Terleckiego oraz wicemarszałka Stanisława Tyszki z Kukiz'15. "To się nie uda, nie damy się zastraszyć" - Traktujemy to jako absolutnie próbę zakneblowania ust opozycji, traktujemy to jako skandaliczny kolejny incydent, który marszałek Kuchciński ma na swoim sumieniu oraz marszałkowie z PiS-u i Kukiz'15 - podkreślił szef klubu PO. - Chcą zastraszyć opozycję, chcą zastraszyć Platformę, chcą zmusić nas do tego, żebyśmy w Sejmie nie wyrażali naszych poglądów, nie krytykowali rządu - to się nie uda, nie damy się zastraszyć - powiedział Neumann. Jego zdaniem "takie prowokacyjne gesty", jak kary finansowe dla posłów, nie przysłużą się poważnej debacie w Sejmie i "obniżeniu temperatury w Sejmie". - Traktujemy to jako wrogi gest PiS-u w stosunku do posłów Platformy, posłów opozycji, za protest, który pan wywołał, którego pan jest sprawcą i którego pan na końcu powinien ponieść konsekwencje - zwrócił się Neumann do marszałka Kuchcińskiego. Dopytywany, z jakich narzędzi PO będzie korzystać, by odwołać się od decyzji Prezydium Sejmu, odparł, że posłowie mogą korzystać z "indywidualnych narzędzi". - Pewną ścieżkę przetarł poseł Szczerba, który odwołał się do struktur europejskich za wykluczenie go z obrad Sejmu. Ale mamy też polskie sądy. Będziemy każdą drogę prawną analizować i z każdej drogi skorzystamy, żeby zablokować takie zachowania na przyszłość - zapowiedział szef klubu Platformy. Neumann wyraził też pogląd, że poparcie kar przez wicemarszałka Tyszkę jest "czymś skandalicznym, "bo wpisuje Kukiz'15 w koalicję z PiS-em". - Już nie ma udawania, jest jedna wielka rodzina "pisowsko-kukizowa" - powiedział. "Gdyby nie było 16 grudnia, to ci posłowie nie byliby karani" Grabiec uznał kary finansowe dla posłów za "absurdalne". - Z całą pewnością, te kary nie wpłyną na to, że w inny sposób będziemy zabierać głos. Jeśli ponownie marszałek Kuchciński będzie chciał wyrzucić media z Sejmu, ponownie wyjdę na trybunę i powiem to samo co mówiłem 16 grudnia - podkreślił polityk na konferencji prasowej. Według wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO) - która uczestniczyła w posiedzeniu Prezydium Sejmu, kiedy decydowało o karach dla posłów - część członków Prezydium stwierdziło, że kilkoro posłów PO na posiedzeniach Sejmu zachowywało się w sposób niewłaściwy. - To jest przegląd kilku tygodni, czy miesięcy, sprzed blokowania mównicy 16 grudnia. Tak zwane blokowanie mównicy będziemy rozpatrywali na następnym posiedzeniu (Prezydium) - zaznaczyła posłanka PO. Jak oceniła, kara dla posłów to konsekwencja wydarzeń 16 grudnia. "Gdyby nie było 16 grudnia, to ci posłowie nie byliby karani" - przekonywała Kidawa-Błońska. Jej zdaniem, marszałek Sejmu przejrzał zachowanie akurat tych posłów, których nie bardzo lubi. - Na posła Nitrasa marszałek Sejmu jest już uczulony - uważa Kidawa-Błońska.