Zarząd Nowej Lewicy zbiera się w południe w Warszawie. Sprawa Marka Balta i przywództwo Włodzimierza Czarzastego Sebastian Wierzbicki z zarządu powiedział, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami w partii miały powstać dwie frakcje. Jak dodał, obecnie zbierane są podpisy pod pięcioma frakcjami i będzie to tematem obrad sobotniego posiedzenia. Według Wierzbickiego zostanie poruszona związana z tym kwestia udziału członków dawnej Wiosny i dawnego SLD we władzach. Zasiadający w zarządzie poseł Lewicy Tomasz Trela poinformował, że zarząd będzie rozmawiał o kwestiach związanych z połączeniem środowisk lewicowych. Jak dodał, będzie też omawiana sprawa zawieszenia Marka Balta, "temat różnych zdań". "Zarządy krajowe mają to do siebie, że spotykamy się na ubitej ziemi i rozmawiamy" - podkreślił. "Nawet za Leszka Millera tak nie było" Nieoficjalnie inny z członków zarządu podkreśla, że tematów poruszanych będzie więcej - wśród nich przywództwo przewodniczącego ugrupowania Włodzimierza Czarzastego. Według tego polityka części członków Lewicy nie podoba się "jednoosobowe podejmowanie decyzji przez Czarzastego". - Nawet za Leszka Millera tak nie było - wskazał. Dodał, że część działaczy SLD jest niezadowolona z planowanego równego podziału osobowego we władzach pomiędzy Wiosnę i SLD, a kwestia ta budzi duże kontrowersje. Jak podkreślił, "gdy Nowa Lewica liczy 30 tys. członków, a była już partia Roberta Biedronia liczyła tylko tysiąc, to siłą rzeczy działacze się w terenie burzą". Jak zauważył rozmówca PAP, statut pozwala na to, by frakcji było więcej niż dwie, a każda nich powinna mieć proporcjonalny udział we władzach partii na poszczególnych szczeblach. Dodał, że wśród osób, które zostały zgłoszone jako możliwi koordynatorzy frakcji są m.in. - oprócz Roberta Biedronia i Czarzastego - Marek Balt i posłanka Karolina Pawliczak. Wniosek o odwołanie Czarzastego? Pojawiają się też głosy, że podczas posiedzenia zarządu możliwy jest wniosek o odwołanie Czarzastego, choć - jak podkreślają krytycy jego przywództwa - są oni otwarci na dialog i spokojną, rzeczową rozmowę, mimo, że są przekonani, że w zarządzie mają większość. Inni działacze nieoficjalnie mówią, że "ze strony frakcji Czarzastego pojawiają się przesłuchy", że w sobotę nie dojdzie jednak do powołania frakcji, a strony dadzą sobie czas na rozmowę i dalsze ustalenia. Pytany o zarząd i ewentualne zmiany dotyczące liczby funkcji w Nowej Lewicy na korzyść SLD, wywodzący się z Wiosny szef parlamentarnego klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski podkreślił, że w 2019 r. SLD i Wiosna ustaliły warunki połączenia. - Były one jasne i klarowne dla wszystkich, także w kwestii funkcji. Zmienianie ich po dwóch latach jest oszustwem, na które Wiosna nie może się zgodzić. Ufam w mądrość kolegów i koleżanek z byłego SLD, że tego nie zrobią i że będą chcieli wspólnie z nami pracować, bo dobrze nam jest razem i Lewica powinna być połączona. Ale gdyby jednak coś się wydarzyło, to kończymy koalicję - w partii i w klubie - powiedział Gawkowski. Historia połączenia SLD i Wiosny sięga 2019 r., kiedy po wyborach parlamentarnych partie zdecydowały o zjednoczeniu. Nowe ugrupowanie powstanie na bazie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, do którego wstąpią członkowie partii Biedronia. W połowie marca liderzy obu partii - Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń - poinformowali, że Sąd Okręgowy w Warszawie doręczył postanowienie dotyczące Nowej Lewicy "ze stwierdzeniem prawomocności". Decyzja sądu pozwala na zwołanie kongresu, na którym dojdzie m.in. do wyboru nowych władz. Na kongresie zjednoczeniowym Nowej Lewicy, zaplanowanym na jesień, mają zostać wybrane władze partii. Według wcześniejszych uzgodnień ugrupowanie ma mieć dwóch współprzewodniczących, którzy będą szefami swoich frakcji wywodzącymi się z dawnej Wiosny i dawnego Sojuszu.