Protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych trwa od trzech tygodni. Znajdujący się w Sejmie protestujący domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy. W poniedziałek wieczorem komisja przegłosowała pozytywnie projekt w tej sprawie. Drugi postulat to wprowadzenie dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.Protestujący zaproponowali rządowi kompromisowy sposób dochodzenia do kwoty 500 zł w okresie od 2018 roku do 2020 roku. Strona rządowa nie zgodziła się jednak na realizację tego postulatu. W to miejsce zaproponowano z kolei ustawę o szczególnych rozwiązaniach dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności. Zakłada ona wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Według autorów projektu, przyniesie on gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie ok. 520 zł oszczędności. Spór o 500 zł postanowił skomentować poseł PiS Jacek Żalek. "Jeżeli na oczach całej Polski można traktować dzieci jak zakładnika do swoich interesów, to boję się, że w zaciszu domów może być niestety tak samo" - powiedział w rozmowie z TOK FM. "Po tym, jak oni się zachowują opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki. Bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą zdarzyć się, niestety, zwyrodniali rodzice. Dzieci te czasami nie mają głosu. Bo są zamknięte, bo nie chodzą do szkoły" - dodał. W podobnym tonie wypowiedziała się dla TVN24 posłanka PiS Bernadeta Krynicka, z wykształcenia pielęgniarka. Jak mówiła, "znalazłaby paragraf" na rodziców, którzy, "przetrzymują swoje dzieci w Sejmie".Słów krytyki pod adresem protestujących nie szczędził także polityk PiS Stanisław Pięta. "Dalsze tolerowanie łamania prawa jest błędem. Z zachowaniem ostrożności Straż Marszałkowska powinna wynieść protestujących i przekazać policji" - napisał na Twitterze pod koniec kwietnia.