Domagalski przyznał, że CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) budzi pewne obawy, jednak zaznaczył, że "w przypadku odmowy, Polska byłaby chyba jedynym krajem wetującym". Umowa o wolnym handlu z Kanadą zawiera mechanizm ICS - system sądów ds. inwestycji, wcześniej nazywany systemem ISDS (inwestor-przeciw-państwu). Dzięki ICS koncerny będą mogły pozywać polski rząd (i każdego innego kraju objętego umową), gdy uznają, że władza w niesprawiedliwy sposób narusza ich interesy. Rozstrzygnięcia sądu arbitrażowego będą dla władz i koncernów wiążące. "Będziemy stanowczo zabiegać na forach europejskich, by docelowo jednym z arbitrów był Polak" - powiedział minister Domagalski. Przeciwnicy umowy CETA zwracają uwagę, że większość amerykańskich koncernów ma swoje oddziały w Kanadzie, w związku z czym wprowadzenie CETA będzie miało podobny skutek jak wciąż negocjowana i mocno kontestowana umowa TTIP (porozumienie o wolnym handlu między UE a USA). Innymi słowy, nie tylko kanadyjskie, ale i amerykańskie korporacje będą mogły skarżyć Polskę w ramach ICS. CETA ma zostać podpisana 27 października na szczycie UE-<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kanada,gsbi,4212" title="Kanada" target="_blank">Kanada</a> w Brukseli. Co więcej, umowa wejdzie w życie jeszcze przed jej ratyfikacją przez parlamenty krajowe, ale z wyłączeniem kontrowersyjnego mechanizmu ICS.