W niedzielę w studiu Polsat News politycy komentowali ostatnie wydarzenia związane z trwającymi przed Sejmem od środy protestami wobec zmian w sądownictwie. W piątek Sejm uchwalił przygotowaną przez PiS nowelizację ustaw m.in. o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Chodzi m.in. o zmiany procedur wyboru I prezesa SN i kwestie obsady stanowisk w tym sądzie. "Za" głosował klub PiS, przeciw był klub Kukiz'15, zaś kluby PO, Nowoczesnej i PSL-UED nie wzięły udziału w głosowaniu. Teraz ustawą zajmie się Senat. W związku z protestami w środę po południu była posłanka Nowoczesnej Joanna Schmidt (koło Liberalno-Społeczni) wwiozła w bagażniku na teren Sejmu dwie osoby. Jak poinformował później PAP dyrektor CIS Andrzej Grzegrzółka - troje posłów: <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszard Petru" target="_blank">Ryszard Petru</a>, Joanna Schmidt i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-scheuring-wielgus,gsbi,1617" title="Joanna Scheuring-Wielgus" target="_blank">Joanna Scheuring-Wielgus</a>, którzy uczestniczyli w zorganizowaniu transportu na teren Sejmu osobom postronnym, nie może wjeżdżać do parlamentu do końca bieżącego posiedzenia. Liderka Nowoczesnej, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-katarzyna-lubnauer,gsbi,1574" title="Katarzyna Lubnauer" target="_blank">Katarzyna Lubnauer</a>, odnosząc się do zachowania swych byłych partyjnych kolegów, przyznała, że "to nie zadziałało dobrze", zwłaszcza ze względu na społeczne postrzeganie tego, co się obecnie dzieje wokół zmian w sądownictwie. "To, co się stało było pewną trywializacją problemu, który jest bardzo poważny, (...) dlatego nie podobało mi się to" - podkreśliła. "Niech każdy walczy tak, jak umie" - przekonywał z kolei szef <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sojusz-lewicy-demokratycznej-sld,gsbi,1490" title="SLD" target="_blank">SLD</a> Włodzimierz Czarzasty. "Jak można takie mury zrobić, jak można za każdym razem ściągać dwa tysiące policjantów, po co tych policjantów ściągacie, czego wy się boicie" - pytał równocześnie szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-sasin,gsbi,22" title="Jacka Sasina" target="_blank">Jacka Sasina</a>. Marek Sawicki (PSL) podkreślił zaś, że pamięta czasy, gdy z placu Trzech Krzyży przez teren Sejmu można było spokojnie przejść i nikt nikogo nie zaczepiał. "I było to już w wolnej Polsce, po '89 roku, nie za PRL-u, więc czas najwyższy sobie to przypomnieć" - zaznaczył. Zdaniem <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marcin-kierwinski,gsbi,1553" title="Marcina Kierwińskiego" target="_blank">Marcina Kierwińskiego</a> (PO), "władza, która w ten sposób w Stanach Zjednoczonych by postępowała, która by wyrzucała sędziów SN, wylądowałaby na śmietniku historii w ciągu jednego dnia". "Państwo demokratyczne nie może być bezsilne wobec łamania prawa" - przekonywał Sasin. "Te środki bezpieczeństwa są potrzebne, dlatego, że jeszcze nigdy w historii III Rzeczpospolitej nie było takiej sytuacji, żeby takie zachowania miały miejsce, jak w tej chwili - czyli próby okupacji Sejmu, (...) wwożenie w bagażniku demonstrantów" - wyliczał Sasin. "Jeśli się posuwacie do tego, to naprawdę nie wiadomo, do czego jeszcze możecie się posunąć, być może za chwilę wwieziecie bombę w bagażniku na teren Sejmu, bo uznacie, że walka o demokrację polega na tym, żeby parlament wysadzić w powietrze" - argumentował Sasin. "Wwożenie ludzi w bagażniku jest przestępstwem (...) i tutaj również nie może być żadnego pobłażania, bo poseł RP to jest osoba, która powinna przestrzegać prawa, powinna być wzorem dla innych" - podkreślił. Zaznaczył także, że czynna napaść na funkcjonariuszy jest przestępstwem i osoby, które się tego dopuszczają, powinny ponieść surowe kary. Sasin wyraził wdzięczność wszystkim policjantom i podziękował im za to, że podczas protestów przed Sejmem "stanęli na wysokości zadania" oraz - jak mówił - nie dopuścili do zakłócenia porządku publicznego na jeszcze większą skalę