"Nie mamy nadal informacji, od kilku tygodni pan premier nie odpowiada na naszą interpelację, nie chce ujawnić ile setka polityków w rządzie dostała tych "lewych pensji" za 2016 rok. Dzisiaj składamy zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie przeciwko panu premierowi" - powiedział Brejza na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie. Według niego w zawiadomieniu ma być mowa o naruszeniu przez premiera Morawieckiego art. 231 Kodeksu karnego (przewiduje on do 3 lat pozbawienia wolności dla funkcjonariusza publicznego, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego). "Pan premier mówił, że będzie transparentnie" Brejza podkreślił, że informacje o nagrodach przyznanych w rządzie Beaty Szydło należą się opinii publicznej. "Pan premier mówił, że będzie transparentnie, że będzie jawność. Nie ma żadnej jawności, jest celowe blokowanie przez niego ujawnienia tych informacji" - ocenił poseł Platformy. Politycy PO zostali też na piątkowej konferencji prasowej zapytani o nagrody, które - według RFM FM - wypłacono w zeszłym roku w Kancelarii Prezydenta. Według rozgłośni nagrody wyniosły w sumie 2 mln zł, a większość z nich (na łączną kwotę 1,7 mln zł) trafiła do pracowników kancelarii; po kilkadziesiąt tysięcy złotych dostali jednak wszyscy ministrowie z kierownictwa KPRP; najwięcej otrzymał szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski - w ubiegłym roku było to 41 tys. zł na rękę. W ocenie Mariusza Witczaka (PO) nagrody pokazują "pazerne oblicze PiS". "Wszyscy w PiS nauczyli się, że trzeba brać, to jest mentalność tych ludzi. Polityka PiS-owi kojarzy się z dużymi pieniędzmi, więc dlaczego mają nie brać działacze PiS w Kancelarii Prezydenta. Przecież nie mogą być i nie chcą być gorsi od ministrów i radnych PiS" - powiedział poseł PO. Odpowiedź na interpelację W lutym tego roku Brejza opublikował na Twitterze odpowiedź na interpelację skierowaną do kancelarii premiera w sprawie nagród przyznanych członkom rządu Beaty Szydło w 2017 r.. Wynikało z niej, że nagrody przyznano m.in. wszystkim ministrom konstytucyjnym (rocznie było to od 65 do 82 tys. zł brutto). Sama b. premier dostała 65 tys. zł brutto. Po ujawnieniu informacji o nagrodach na PiS spadła lawina krytyki. W kwietniu komitet polityczny partii zdecydował, że obdarowani ministrowie przekażą nagrody na cele charytatywne. W czwartek z kolei Senat poparł - bez poprawek - nowelizację ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, która przewiduje obniżenie uposażenia parlamentarzystów o 20 proc. Złożenie przez PiS projektu ustawy w tej sprawie było również reakcją na kontrowersje, jakie wywołało przyznanie nagród.