W piątek posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt zmian m.in. w Kodeksie wyborczym. Hermeliński mówił, że "intencją PKW nie jest kwestionowanie racji ustawodawców", jeśli chodzi o przedstawiony projekt. Jednak - zauważył - proponowane przepisy powinny "dawać szansę na realizację procesu wyborczego w sposób taki, by nie doprowadzić do przewlekłości, żeby można było w sposób taki jak dotychczas, czyli szybki, sprawny, uczciwy i transparentny przeprowadzić nadchodzące i następne wybory". Zaznaczył, że PKW przeanalizowała zaproponowane przepisy pod kątem takim, by nie doszło do jakichś utrudnień, zaburzeń, czy wręcz destabilizacji procesu wyborczego. "Po tej analizie doszliśmy do wniosku, że takiego zapewnienia dać na tle obowiązujących przepisów nie możemy, wykluczyć zaburzeń czy nawet destabilizacji procesu wyborczego niestety nie możemy" - powiedział Hermeliński. Dodał, że PKW dostrzegła i dobre elementy w propozycji zmiany przepisów wyborczych, m.in. dotyczące przepisów regulujących status mężów zaufania czy kwestii związanych z przejrzystością wyborów. System informatyczny do kosza? Hermeliński powiedział na czwartkowej konferencji prasowej, że PKW w 2014 zmieniła sposób działania, wyprodukowała nowy system informatyczny, który sprawdził się w 2015 i w wyborach prezydenckich i parlamentarnych i również w 2017 r. Jak przypomniał, przeprowadzono kilka testów tego systemu i ich wyniki pokazały jego "bardzo sprawne działanie". "Natomiast przy wprowadzeniu zaproponowanych zmian w tak krótkim czasie przed wyborami parlamentarnymi (...) mogę powiedzieć, że w związku z tym ten system informatyczny, który mamy, on po prostu musi pójść do kosza, bo on będzie nieprzydatny do przeprowadzenia wyborów w tym kształcie, jaki został zaproponowany w projektowanych przepisach" - ocenił Hermeliński. "Niepokoi nagłość zmian" Hermeliński ocenił, że w projekcie zmian w Kodeksie wyborczym autorstwa PiS znajduje się szereg pozytywnych zmian, jednak "niestety przeważają" w nim rozwiązania i instytucje, które budzą "naprawdę poważne zaniepokojenie" Komisji. Wynika to - mówił przewodniczący PKW - z faktu, że mają wejść w życie w "nieodległym stosunkowo terminie w stosunku do wyborów samorządowych", a jednocześnie wprowadzają "swoistą rewolucję w funkcjonowaniu organów wyborczych i samej strukturze organów wyborczych". "Nagłość wprowadzenia tych instytucji i taka jakościowa zmiana może w naszym mniemaniu, w naszym przypuszczeniu, zakłócić czy wręcz zdestabilizować prawidłowy proces wyborczy" - dodał Hermeliński. Zgodnie z projektem PiS prawie wszystkie przepisy znowelizowanego Kodeksu wyborczego miałyby wejść w życie po 14 dniach od ich uchwalenia i podpisania przez prezydenta; wyjątkiem miałaby być reforma PKW, której wprowadzenie nastąpiłoby w ciągu 100 dni od wyboru posłów do Sejmu nowej kadencji. Jak mówił w czwartek Hermeliński, druga zmiana, która niepokoi Komisję dotyczy instytucji komisarzy wyborczych. "Jak państwo zapewne wiecie po lekturze projektu, nie będzie komisarzy-sędziów, będą komisarze wojewódzcy i komisarze powiatowi; na ich powołanie PKW będzie miała 60 dni czasu" - wskazał. Oznacza to - jak dodał - że w tym czasie Komisja będzie miała powołać prawie 400 komisarzy; z kolei komisarze wojewódzcy będą mieli trzy miesiące, a komisarze powiatowi miesiąc na określenie nowych okręgów wyborczych. W myśl obowiązującego Kodeksu - zwrócił uwagę szef PKW - komisarzy wojewódzkich obowiązywał termin 15 miesięcy, a powiatowych - roku. Możliwe manipulacje okręgami? Wojciech Hermeliński krytycznie odniósł się m.in. do projektowanych przepisów dotyczących kompetencji nowych komisarzy wyborczych. "Nowi komisarze będą osobami, od których wymaga się jedynie wykształcenia prawniczego. Natomiast nie ma mowy o ich apolityczności, czyli tej cesze, która jest właściwa dla sędziów" - podkreślił. Jak dodał, ta cecha pozwala sędziom, komisarzom wyborczym przeprowadzać, nadzorować wybory w sposób uczciwy i transparentny. "Kiedy nowi komisarze, będąc osobami bez konieczności apolityczności, czy bez tych cech, jakie posiadają sędziowie, nie można wykluczyć sytuacji, że w jakiś sposób mogą ulegać naciskom, czy powiedzmy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom partii, która będzie uczestniczyła w wyborach" - dodał Hermeliński. Zauważył, że następuje też odebranie tradycyjnych kompetencji gminie. "Dotychczas to gminy miały prawo dokonywać podziału na okręgi wyborcze, co było rozwiązaniem słusznym. Bo gmina ma najlepsze rozeznanie co do sytuacji w konkretnych miejscowościach, w konkretnym okręgu czy obwodzie". Natomiast teraz to uprawnienie przejęli komisarze, którzy są osobami zupełnie świeżymi, bez żadnego doświadczenia w odróżnieniu od sędziów, którzy od lat są komisarzami" - dodał. "Więc mamy poważne obawy co do sposobu podziału na okręgi czy obwody, a jeden z przepisów projektowanych powiada, że w sytuacji kiedy komisarze tego obowiązku podziału nie wykonają, wówczas ten obowiązek przechodzi na PKW" - powiedział Hermeliński. Istnieje ryzyko, że wybory się nie odbędą? "Jeśli chodzi o to, jak oceniam możliwość niedojścia - trudno procentowo jest oceniać. Nie jestem w stanie określić tego na dzień dzisiejszy. Trudno powiedzieć, jakie będą ustalenia w toku procesu legislacyjnego, czy zajdą jakieś zmiany, czy nie. Czy Sejm i projektodawcy skorzystają z opinii, które będą przedstawione. Mam nadzieję, że takiej sytuacji, katastrofy nie będzie. Ale na pewno będą znaczące utrudnienia i problemy" - ocenił szef PKW. Hermeliński był także pytany, czy nie miał nigdy wątpliwości co do uczciwości wyborów samorządowych w 2014 r. "Nie, nie miałem nigdy wątpliwości. Ale gdybym miał, to one zostałyby zniwelowane, czy zlikwidowane poprzez wyniki działania komisji, która powstała na podstawie porozumienia między archiwami państwowymi a grupą socjologów, prawników, którzy oglądali wybiórczo część kart wyborczych z różnych części kraju. Nie dopatrzono się żadnych fałszerstw" - powiedział Hermeliński. "Kwestia ustawienia książeczki (karty do głosowania), być może w jakimś sensie zdecydowała. Ale powtarzam: czekam na twarde dowody. A dowodów związanych z masowym fałszowaniem nie ma. Jeżeli przez dwa lata tego nie zdołano ustalić, to znaczy że nie ma takich dowodów" - dodał. Koszty wzrosną dwukrotnie "Jeśli zaproponowane zmiany w Kodeksie wyborczym wejdą w życie, koszt wyborów wzrośnie dwukrotnie" - powiedziała w czwartek szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj. "Oceniamy, że koszt wyborów po nowelizacji przepisów wzrośnie dwukrotnie" - powiedziała Tokaj, odnosząc się do zmian zaproponowanych przez PiS w projekcie Kodeksu wyborczego autorstwa PiS. Wyliczała, że np. obecnie koszt diet dla pracowników komisji wyborczych wynosi 95 mln zł, a po zmianach wyniósłby 190 mln zł. Mówiła, że do tego doszłyby zwiększone koszty związane z dietami dla komisarzy wyborczych i pieniądze na wynagrodzenia dla korpusu urzędników, których do tej pory na ten cel nie wydawano. Kolejne zastrzeżenia do projektu przedstawiał też przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. Mówił, że wprowadzenie nowej procedury związanej np. z liczeniem głosów spowolni ogłoszenie wyników m.in. wyborów samorządowych. Dodał, że już przy poprzednich wyborach było oczekiwanie społeczne, że wyniki będą podawane jeszcze szybciej niż dotąd; podkreślił, że zmiany zaproponowane w projekcie nie idą w tę stronę.