Donald Tusk został dziś wezwany na 15 marca na przesłuchanie w charakterze świadka do prokuratury. Były premier ma zeznawać w śledztwie przeciwko byłym szefom SKW o podjęcie bez zgody władz współpracy z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Wezwanie zostało wystosowane na ostatnią chwilę, zaledwie kilka dni po tym, jak Tusk został wybrany na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Data przesłuchania zbiega się też w czasie z debatą podsumowującą ostatni szczyt UE, która w środę odbędzie się w Parlamencie Europejskim. Donald Tusk ma wtedy przedstawić sprawozdanie. Rzecznik Tuska poinformował, że z uwagi na obowiązki w Brukseli Tusk nie będzie mógł się pojawić w tym dniu w Warszawie. Dodał, że przewodniczący Rady Europejskiej chce zeznawać, ale w innym terminie. Nieprzypadkowy termin Wielu komentatorów nie ma wątpliwości. Wezwanie Tuska teraz nie jest przypadkowe.Gdyby miało ono miejsce dwa miesiące czy pół roku później, nie wzbudziłoby to pewnie większych emocji. Politycy PiS od dawna mówią o tym, że nazwisko byłego premiera pojawia się w różnych toczących się postępowaniach. Zdaniem dr. Olgierda Annusewicza, zarówno w kraju jak i w Brukseli, gdzie z pewnością informacja dotrze, sprawa będzie interpretowana przez pryzmat wydarzeń z ostatniego tygodnia i przez pryzmat porażki rządu PiS. - Nawet jeżeli w Polsce część prawicy próbuje tłumaczyć, że to, co się wydarzyło, to nie jest żadna porażka, to zdaje się, że na zachodzie nikt nie ma takiej życzliwej interpretacji dla Prawa i Sprawiedliwości. PiS się mści, to jakiś rodzaj odwetu - tak wezwanie Tuska do prokuratury będzie odebrane - uważa ekspert. "Działanie o charakterze politycznym" Według naszego rozmówcy, PiS chce pokazać, że zastrzeżenia wobec Tuska, które wysuwano przeciwko przedłużeniu jego kadencji, były uzasadnione. - Od czasu zmiany ustawy o prokuraturze i połączenia stanowiska prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, nie mamy czegoś takiego, jak niezależna prokuratura. Mimo, że pewnie w 99 proc. spraw prokuratorzy są niezależni, to jeśli sprawa dotyczy polityka, byłego premiera i głównego przeciwnika obecnie zarządzającego krajem ugrupowania, to może się nasuwać interpretacja, że to działanie o charakterze politycznym - mówi dr Annusewicz. Ekspert zwraca uwagę na to, co o wezwaniu Tuska do prokuratury mogą pomyśleć różne grupy elektoratu. - Cała polityka i cała komunikacja wokół polityki toczy się nie o zdecydowany, twardy elektorat, ale o to, co na temat tej sytuacji będzie uważał elektorat niezdecydowany - wyjaśnia politolog. Zemsta za porażkę? Zdaniem dr. Annusewicza, wyborcy wahający się, albo niewiedzący na kogo głosować, zgodzą się ze sposobem patrzenia zachodu na zamieszanie wokół wyboru Tuska i jego konsekwencje. - PiS-owi nie udało się wygrać narracji o przegranym głosowaniu w Brukseli mimo usilnych prób. Duża część Polaków odczyta to pewnie jako próbę odegrania się za swoją przegraną oraz zdyskredytowania Tuska jako polityka, i to nie dlatego, że rzeczywiście ma coś za uszami, tylko dlatego, że doprowadził do prestiżowej porażki Prawa i Sprawiedliwości - uważa nasz rozmówca. - Ostateczny rozrachunek jest taki, czy wyborcy, którzy nie wiedzą na kogo zagłosują, mogą pomyśleć sobie: Tusk był jaki był, haratał w gałę, leciała ciepła woda, nie przejmował się nami, ale to co robi PiS przekracza wszelkie granice - uważa ekspert. - Moim zdaniem, to w żaden sposób nie przysłuży się partii rządzącej - podsumowuje dr Annusewicz.