Pytany w TVN24, czy przyczyną tego "jest brak zaufania prezydenta do szefa MON <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-antoni-macierewicz,gsbi,993" title="Antoniego Macierewicza" target="_blank">Antoniego Macierewicza</a>", zapewnił, że "to nie jest kwestia tego". "Chodzi o kwestie ustalenia pewnej koncepcji, czy zamknięcia pewnej kwestii dotyczącej systemu kierowania i dowodzenia armią" - zaznaczył rzecznik prezydenta. Jak mówił, podczas poniedziałkowej uroczystości podpisania w Pałacu Prezydenckim ustawy zwiększającej wydatki obronne - w której udział wziął szef MON - widział "bardzo dobrą atmosferę". "Ta ustawa jest przykładem zgodnej współpracy na linii prezydent-rząd, prezydent-MON" - ocenił Łapiński. "Nawet jeśli są czasami jakieś rozbieżności, to cel jest ten sam: żeby Polska miała silną, dobrze uzbrojoną armię, na którą będą odpowiednie pieniądze. Dążymy do tego samego celu; czasami są może jakieś rozbieżności w metodach, jak to osiągnąć, ale ja tutaj nie widzę żadnych jakichś większych zagrożeń" - dodał. Prezydencki rzecznik odnosił się też do doniesień medialnych dot. planowanej rekonstrukcji rządu. Według informacji tygodnika "Sieci prawdy" <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a> miałby zastąpić Beatę Szydło na stanowisku premiera; ponadto stanowiska stracić mogłoby kilku ministrów. Łapiński podkreślił, że w funkcjonującym w Polsce systemie parlamentarno-gabinetowym "to większość parlamentarna decyduje o tym, kto będzie premierem, kto będzie jakim ministrem". "Tak stanowi konstytucja, dlatego pamiętajmy o tym, że te wszystkie kwestie personalne, dotyczące obsady rządu, wszystkich stanowisk, to są decyzje pani premier i liderów Zjednoczonej Prawicy" - dodał. "Na spokojnie poczekajmy, jeśli faktycznie ma nastąpić rekonstrukcja rządu, to pewnie - tak jak to było zapowiadane - na dwulecie, ale myślę, że (...) przykładamy do tego za dużą wagę, bo może się okazać, że po przeglądzie resortów będzie konkluzja, przypuśćmy, że pozostajemy w tym samym składzie" - mówił Łapiński. Między BBN a MON są różnice poglądów dotyczące przyszłego systemu kierowania i dowodzenia wojskiem. Dotyczą one m.in. prerogatyw prezydenta i samych struktur. Nowy system ma przywrócić odrębne dowództwa rodzajów sił zbrojnych. Zarówno ośrodek prezydencki jak i MON uważają, że obowiązujący od 2014 r. system, który wprowadził dwa główne dowództwa, a Sztab Generalny uczynił głównym ośrodkiem planowani, a nie dowodzenia, należy zmienić. Koncepcja MON nie przewiduje jednak postulowanego przez BBN połączonego dowództwa mającego koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Resort obrony proponuje zarazem powołanie Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez ministra obrony, podczas gdy dowódców RSZ mianowałby prezydent. Brak uzgodnień dotyczących nowego system kierowania i dowodzenia i trwające prace nad nim były powodem - jak podawało BBN - odłożenia przez prezydenta nominacji generalskich planowanych na 15 sierpnia br.