Jak przekonuje poseł PiS Jacek Sasin, trzeba protestować przeciwko fałszerstwom. Polityk dodaje, że jego partia podjęła też działania w parlamencie. Chodzi o dwa projekty ustaw. Pierwszy skraca kadencję wybranych 16 listopada sejmików wojewódzkich. Drugi to projekt zmian w kodeksie wyborczym, który w piątek odrzuciła sejmowa większość. Iwona Śledzińska-Katarasiska z PO mówi, że organizowanie demonstracji akurat 13 grudnia jest nieprzyzwoite. Posłanka dodaje, że PiS wszelkimi metodami próbuje zawłaszczyć kolejne daty, na przykład 11 listopada. - 13 grudnia nie jest świętem narodowym - mówi. Podkreśla, że tego dnia trzeba przede wszystkim pamiętać o ofiarach stanu wojennego. Sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski podkreśla, że każdy ma prawo świętować tak, jak chce. Ale - dodaje - 13 grudnia jest złym momentem na wyprowadzanie ludzi na ulicę, szczególnie pod hasłem sfałszowanych wyborów. Jak mówi, ważność wyborów stwierdzają sądy. Z kolei Stanisław Żelichowski z PSL doszukuje się logiki w działaniach Prawa i Sprawiedliwości. Sens demonstracji byłyby wówczas, gdyby dzień po wyborach członkowie komisji donieśli do prokuratury, że mają dowody na sfałszowanie wyborów - mówi. Dodaje, że w marszu pójdą też mężowie zaufania PiS z komisji wyborczych, którzy - przyjmując retorykę prezesa Kaczyńskiego - fałszowali wybory. Na prawo do organizowania demonstracji wskazuje też doradca prezydenta Tomasz Nałęcz. - Można wyjść każdego dnia i protestować - tłumaczy. Dodaje, że inną sprawą są hasła, z jakimi się idzie. Profesor widzi tu analogie z wydarzeniami sprzed 92 lat, gdy endecja zorganizowała protesty przeciwko wyborowi Gabriela Narutowicza na prezydenta. Ich konsekwencją było jego zabójstwo. - Myślę, że tym razem tej burzy nie będzie - dodał. Według niego, Jarosław Kaczyński nie powinien ukrywać, jaki scenariusz jest mu wzorem. Prawo i Sprawiedliwość powołało w ubiegłym tygodniu Komitet Honorowy marszu 13 grudnia. Zasiadają w nim między innymi były premier Jan Olszewski, działacze opozycji w PRL Andrzej Gwiazda i Zofia Romaszewska, prawicowi dziennikarze oraz kilku biskupów i arcybiskupów katolickich.