Przewodnicząca polsko-gruzińskiej grupy parlamentarnej podkreśliła w radiowej Trójce, że postawa prezydenta Lecha Kaczyńskiego uratowała Gruzję przed dalszą agresją Rosji. "Gdyby nie Lech Kaczyński, nie rozmawialibyśmy o Gruzji, byłoby to terytorium w całości zajęte przez Rosję" - mówiła posłanka. Zdaniem Małgorzaty Gosiewskiej konflikt był sprawdzianem tego, jak daleko Władimir Putin może się posunąć w relacjach z Zachodem. "Okazało się, że można posunąć się bardzo daleko" - dodała. "Gdyby Lech Kaczyński żył, gdyby nie zdarzył się Smoleńsk, to mielibyśmy zupełnie inną sytuację na Ukrainie. Myślę, że nie doszłoby do zajęcia Krymu, konfliktu, codziennych strzałów. Zabrakło odważnego, świadomego polityka" - stwierdziła Gosiewska. 10 lat temu, w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku wybuchła gruzińsko-rosyjska wojna o Osetię Południową. Po wielu miesiącach prowokacji ze strony południowoosetyjskich separatystów, wspieranych przez rosyjskie wojska ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili podjął decyzję o odzyskaniu kontroli nad zbuntowanym regionem. 8 sierpnia doszło do regularnych starć gruzińskiej armii z uzbrojonymi bojówkami południowoosetyjskich separatystów. Wojnę gruzińsko-rosyjską zakończyło porozumienie o zawieszeniu broni. Rosja do dziś nie wypełniła części zawartych w dokumencie punktów, w tym nie wycofała swoich wojsk z Osetii Południowej i Abchazji.