Jedni zachwycają się jej urodą i intelektem, twierdząc, że stanowi odświeżenie wizerunku lewicy. Inni uważają, że SLD popełniło jeden z największych błędów, wystawiając Magdalenę Ogórek, jako kandydatkę na prezydenta RP.
Startem w wyborach prezydenckich zaskoczyła wszystkich. Stacja TVN, w której Magdalena Ogórek prowadzi program "Biznes i Świat", o kandydaturze swojej dziennikarki dowiedziała się z oficjalnych źródeł.
Oponenci określają ją mianem paprotki, ozdoby polityków SLD. Ogórek od 2009 roku pracowała jako asystentka Grzegorza Napieralskiego. W 2010 roku, kiedy startował w wyborach prezydenckich, należała do jego sztabu wyborczego. Mówiło się o niej "aniołek " Napieralskiego.
Sam Napieralski jasno zaznaczał, że aby SLD osiągnęło sukces w tegorocznych wyborach, Ogórek musi powtórzyć jego wynik sprzed 5 lat. Przypomnijmy, że w 2010 roku, w wyścigu o urząd prezydenta Napieralskim zdobył ponad 13 proc. głosów. Był to trzeci wynik.
Ogólnie kandydatura Magdaleny Ogórek historyka Kościoła i katoliczki, budzi wśród lewicy różne nastroje. Jeden z lewicowych portali pisze nawet, że Ogórek - jako przeciwniczka liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i zwolenniczka większego wpływu Kościoła na życie publiczne - nie będzie odpowiadać elektoratowi SLD. Kandydatka nie podoba się również wicemarszałek Sejmu Wandzie Nowickiej, która określa ją, jako osobę "politycznie znikąd" wyciągniętą z kapelusza.
Zupełnie inaczej widzi rolę Magdaleny Ogórek w SLD Leszek Miller. Szef partii mówi, że jest ona symbolem zgody narodowej i liczy, że dzięki niej SLD znów wróci do gry.