Według prokuratury, Emilia A. nie udzieliła 84-letniej pacjentce należytej pomocy medycznej. Stwierdziła zgon na podstawie - zdaniem biegłych Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku - niepewnych znamion śmierci, tj. braku oznak życia, reakcji na bodźce, bladości powłok ciała, braku tętna, osłuchowym braku czynności serca i czynności oddechowych. Według biegłych, lekarka powinna natomiast w celu stwierdzenia zgonu przeprowadzić monitoring akcji serca za pomocą aparatury dostępnej w karetce pogotowia. W czerwcu pogotowie ratunkowe przyjechało do chorującej od dawna 84-letniej mieszkanki Jabłonowa k. Zwolenia (Mazowieckie), gdyż straciła ona przytomność. Lekarka stwierdziła zgon. Kobieta leżała w łóżku, a jej najbliżsi zajęli się przygotowywaniem pogrzebu. Kiedy po kilku godzinach pracownicy firmy pogrzebowej wynosili worek z ciałem do kostnicy, zauważyli, że się porusza. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził u kobiety powrót czynności życiowych. Pacjentka trafiła na oddział intensywnej terapii i po prawie miesięcznym pobycie w szpitalu wróciła do domu. Przez prawie dwa tygodnie była uznana za zmarłą. Dopiero sąd na wniosek prokuratury unieważnił wystawiony jej akt zgonu i na nowo otrzymała dowód osobisty.