Państwowa Komisja ds. pedofilii skierowała dzisiaj do prokuratury zawiadomienie ws sześciu duchownych w tym Tadeusza Rakoczego, Stanisława Dziwisza, Romana Pindla i Piotra Gregera. Kapłani mieli nie zawiadomić organów ścigania o molestowaniu, których dopuszczali się podlegli im księża. - W 2012 r. przekazałem Dziwiszowi jako metropolicie krakowskiemu pismo, w którym opisałem siedem spraw. Wszystkie były z załącznikami i zeznaniami świadków. Żadna ze spraw nie została rozwiązana. Dotyczyły one nie tylko pedofilii, ale również molestowania na tle homoseksualnym oraz przestępstwa gospodarczego. Ks. kard. Dziwisz przyjął te listy i obiecał, że się nimi zajmie. Nic z nimi nie zrobił. Czemu nie powiadomił władz kościelnych i państwowych? - pytał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jak przyznał, wśród hierarchów kościelnych panuje przekonanie o bezkarności, które wynika z powiązań Kościoła z rządem. Ponadto władze kościelne uważają, że pewne sprawy nie powinny wychodzić na jaw. Zobacz też: Komisja ds. pedofilii zawiadamia o działaniach Dziwisza "Sojusz ołtarza z tronem" - Niezależnie jaka opcja polityczna rządzi, ciągle dochodzi do "sojuszu ołtarza z tronem". Politycy rozciągają parasol ochronny nad kościołem. Dziś mamy po raz pierwszy jasne stanowisko władz państwowych, że zajmie się wewnętrznymi sprawami Kościoła, bo każdy z duchownych jest obywatelem Polski - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski. Ksiądz pytany o to, dlaczego nie udało się rozwiązać spraw ks. Dymera, Gulbinowicza i Paetza za ich życia przyznał, że sprawy przeciągane są świadomie, a do wiadomości publicznej trafiają dopiero wtedy, gdy sprawca jest już na łożu śmierci. Isakowicz podkreślił, że Kościół do tej pory nie wyjaśnił wielu ważnych spraw, np. lustracji czy skandalu obyczajowego z abp. Paetzem. - To jest wielka krzywda dla Kościoła, wszystkich ochrzczonych. Bo stawia się znak równości, że Kościół to jest korporacja chroniąca swoich członków, matacząca. To jest śmierć moralna. Kościół jest jawna wspólnotą. Wszystko powinno się odbywać przy "odsłoniętej kurtynie". Powinno się rzeczy wyjaśniać i opisywać, a nie zamiatać pod dywan - podkreślił. Zobacz też: "Dzwonię z małej miejscowości. Bałem się o tym opowiedzieć, ksiądz..." "Trzeba to oczyszczać" Grzegorz Jankowski pytał swojego rozmówcę o to, jak rozwiązać problem tuszowania kościelnych skandali. - Trzeba każdego z tych ludzi pytać, co się dzieje, że rozmawiając w małym gronie przyznają rację, mówią, że trzeba to zmienić, a podczas głosowania wychodzi odwrotnie. Ten mechanizm tak "przeżarł" struktury Kościoła, że nie ma innej drogi jak to oczyszczać - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski. Przyznał również, że w dzisiejszych czasach problem pedofilii nadal istnieje. - Sprawców nie ma wielu, to są nikłe procenty. Oczywiście ważne jest to, że w takiej instytucji, która naucza i ma być wzorem moralnym, tak jak nauczyciele czy wychowawcy. Jeżeli w takim gronie dochodzi do ukrycia prawdy, kłamstwa i tuszowania sprawy to jest to bardziej naganne niż np. u murarzy czy tynkarzy, bo oni nie wychodzą na ambonę i nie pouczają ludzi jak mają żyć - przyznał. "Wiele spraw ukrywali przed papieżem" - Moim zdaniem jest to osoba ogromnie zasłużona dla Kościoła. Ma ogromny pozytywny bagaż. Jednak jego ruchy w Watykanie i w Krakowie są niezrozumiałe. Dziś powinien stanąć w prawdzie i powiedzieć, że nie może zasłaniać się Janem Pawłem II i rozdawać jego relikwii, tylko musi powiedzieć czemu o pewnych rzeczach nie informował papieża i pewne ruchy wykonywał w Krakowie - przyznał. Jak twierdzi Isakowicz-Zaleski bliskie otocznie Jana Pawła II, w tym Włosi i Polacy, ukrywali wiele spraw przed papieżem. - Kiedy Jan Paweł II był chory, niestety oszukiwano go - powiedział. - Myślę, że przedstawiano mu fałszywe informacje. Jan Paweł II był postacią świętą i wielką. W ostatnich latach nie dał rady rozprawić się z niektórymi sprawami. Nie dlatego że popierał zło tylko dlatego że najbliższe otoczenie wprowadzało go w błąd, mówiąc że np. sprawa McCarricka to ataki na Kościół i działanie złych sił. Być może papież uwierzył swoim najbliższym - podsumował Isakowicz-Zaleski.