Kierownik manewrów generał Marek Tomaszycki powiedział, że wszystkie ich elementy były prowadzone na wysokim poziomie. Ocenił, że dowódcy i żołnierze oraz funkcjonariusze biorący udział w szkoleniach wykonali zadania bardzo dobrze. "Egzamin zdaliście celująco" - mówił generał Tomaszycki. Polska wysoką ocenę - jako gospodarz ćwiczeń - dostała także od amerykańskich sojuszników, którzy na manewry przysłali najwięcej swoich żołnierzy. Dowódca wojsk lądowych USA w Europie generał Ben Hodges (czyt. hodżys) powiedział, że Anakonda była jednym z najlepiej przygotowanych ćwiczeń, w jakich brał udział w ciągu 30 ostatnich lat. Generał Hodges zasugerował też, żeby podobne ćwiczenia przeprowadzać w przyszłości w innych państwach sojuszniczych. Dodał również, że wojskowi z NATO powinni zastanowić się nad utworzeniem czegoś w rodzaju "militarnej strefy Schengen". Ułatwiłoby to przemieszczanie się wojsk w ramach NATO i pozwoliłoby reagować szybko na pojawiające się zagrożenia.Pierwsze oceny zakończonych ćwiczeń wydał również szef MON <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-antoni-macierewicz,gsbi,993" title="Antoni Macierewicz" target="_blank">Antoni Macierewicz</a>. Minister podkreślił, że Anakonda to początek trwałej obecności wojsk sojuszniczych na wschodniej flance sojuszu. Antoni Macierewicz podkreślił, że w trakcie szczytu NATO w Warszawie będziemy mogli już oficjalnie ogłosić, że oddziały wojsk sojuszu i USA będą obecne w Polsce i innych państwach flanki wschodniej NATO. "Dzisiaj przyszedł czas, żeby powiedzieć Polakom i całemu światu: Pakt Północnoatlantycki stoi na rubieżach i nie pozwoli nikomu naruszyć naszych granic." - mówił minister obrony. W szóstej edycji manewrów Anakonda wzięło udział 31 tysięcy żołnierzy z 23 państw sojuszniczych i partnerskich. Jesienią Dowództwo Operacyjne, które odpowiada za przygotowywanie kolejnych edycji ćwiczeń, rozpocznie prace nad kolejną Anakondą. Manewry odbędą się w 2018 roku.